13 kwietnia 1940 r. nad ranem do drzwi domów ponad 60 tys. mieszkańców wschodniej Polski zaczęli walić kolbami żołnierze NKWD. Kazali im szybko się pakować i ładowali ich do bydlęcych wagonów.
Można było się tego spodziewać, bo zaledwie dwa miesiące wcześniej Sowieci porwali z okupowanych Kresów ponad 140 tys. osadników wojskowych i cywilnych, leśników i ich rodzin, a następnie wywieźli ich do niewolniczej pracy przy rąbaniu tajgi i w kopalniach. Wywieźli ich, bo uważali, że są to ludzie niebezpieczni, którzy mogą zorganizować silną i skuteczną partyzantkę. Jednak klucz kwietniowej wywózki był inny: około 70 proc. wywiezionych stanowiły kobiety, dzieci i starcy. W czym mogli oni zagrozić potężnemu sowieckiemu imperium? Otóż 5 marca 1940 r., trzy dni po podjęciu przez Biuro Polityczne sowieckiej partii decyzji o ich wywózce, to samo grono zadecydowało o zamordowaniu 22 tysięcy polskich oficerów – jeńców wojennych i osób przetrzymywanych w więzieniach. Związek pomiędzy obiema decyzjami był ścisły, bowiem wspomniane kobiety, dzieci i starcy, byli to członkowie rodzin osób zamordowanych w ramach Zbrodni Katyńskiej. W ten sposób Sowieci chcieli uniemożliwić im upomnienie się o swoich mężów, ojców i synów, a zarazem zatrzeć pamięć o nich. Ten perfidny plan nie powiódł się: najpierw, w czerwcu 1941 r. Niemcy napadli na Związek Sowiecki, a wystraszony ich szybkim marszem na wschód Stalin zadecydował o zawarciu porozumienia z Polakami i zwolnił deportowanych z miejsc ich uwięzienia. Następnie, niespełna dwa lata później, Niemcy odkryli i ujawnili katyńskie groby. W ten sposób zbrodnia ujrzała światło dzienne. Ale przez całe powojenne półwiecze katyńskie rodziny musiały milczeć zarówno o tragedii deportacji, jak też o śmierci swoich najbliższych.
W listopadzie 2007 r., w celu uczczenia pamięci wszystkich zamordowanych przez NKWD w Katyniu, Charkowie i Miednoje oraz w innych miejscach kaźni, Sejm RP podjął przez aklamację uchwałę, w której ustanowił 13 kwietnia Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej.
Na fot.: Rodzina Józefa Kubali z Wasilkowa została deportowana do Kazachstanu 13 kwietnia 1940 r. W tym czasie Sowieci zamordowali Józefa w Katyniu. Fotografia ze zbiorów rodzinnych w zasobie Muzeum Pamięci Sybiru.