Maria Gabriela Groza
Tzw. deportacja do Bărăgan to skutek decyzji rumuńskiego rządu komunistycznego o przesiedleniu około 44 tys. mieszkańców terenów graniczących z Jugosławią. Ta ogromna masa ludzi, od niemowląt do starców, została przesiedlona na Równinę Bărăgan, gdzie w osiemnastu nowo zbudowanych wioskach musiała od początku zorganizować życie swoje i swoich rodzin.
Aby lepiej zrozumieć to, co się wówczas wydarzyło, pochylmy się nad następującymi pytaniami: w jaki sposób przesiedlenie stało się prawem skierowanym przeciwko tzw. niebezpiecznym elementom – „wrogom ludu”, z jakimi podstawowymi problemami spotkali się mieszkańcy osiemnastu nowo założonych wiosek, jakie prawa i ograniczenia mieli na nowych terenach deportowani i jaki był związek pomiędzy warunkami ich pracy a systemem szkolnictwa.
Deportacja na Równinę Bărăgan była tylko jedną z oficjalnych reakcji rumuńskich przywódców komunistycznych na rozłam w relacjach Tito-Stalin. Konflikt w bloku sowieckim rozpoczął się w 1948 r., kiedy jugosłowiański przywódca Josip Broz Tito wpadł na pomysł utworzenia Sojuszu Bałkańskiego, składającego się z trzech państw: Jugosławii, Bułgarii i Albanii. Z perspektywy Stalina ten mały sojusz miał potencjalnie groźny wydźwięk dla przyszłej hegemonii Moskwy nad państwami satelickimi.
Reakcja państwa
Począwszy od pierwszych oznak wybuchu konfliktu, aż do 1951 r. odbyło się kilka debat, w wyniku których rozwinęła się koncepcja przymusowego usunięcia z pogranicza tzw. wyznawców Tity. Początkowa liczba osób, które miały zostać wysiedlone wynosiła 732, ale wiosną 1951 r. zwiększono ją do 44 tys. osób – mieszkańców 30 miejscowości leżących w graniczących z Jugosławią okręgach Temesz, Caraş-Severin i Mehedinţi. Osiedlenie ich w osiemnastu nowo wybudowanych wioskach (Viișoara, Olaru, Dâlga, Fundata, Dropia, Pelicanu, Ezeru, Salcâmi, Răchitoasa, Movila Gâldăului, Valea Viilor, Lătești, Măzăreni, Zagna, Bumbăcari, Schei, Brateş i Rubla) spowodowało zmianę struktury społecznej na Równinie Bărăgan.
Deportacja dotknęła głównie ludzi trzech kategorii: obywateli państw zachodnich (w tym posiadających obywatelstwo jugosłowiańskie), obywateli Besarabii i Północnej Bukowiny, obywateli pochodzenia macedońskiego, ale też tzw. niebezpiecznych elementów. Ta ostatnia kategoria obejmowała członków niemieckiej grupy etnicznej, bliskich krewnych nielegalnych uciekinierów z Rumunii, osoby mające kontakt z członkami zbrojnego ruchu oporu, a także tych, którzy zostali wcześniej skazani z powodów politycznych czy innych naruszeń prawa.
Nocna łapanka
O nocy, podczas której przeprowadzono deportację, opowiadają liczne świadectwa ofiar, które na nowo rekonstruują i odtwarzają ogólny obraz przebiegu wydarzeń. Jednym z głosów, na który chcę zwrócić uwagę, są wspomnienia Ștevina Silvestru, który przywołuje ten epizod w swojej książce Baragan – 1951. Dyslokacja. Przesiedlenie. Deportacja. Ștevin Silvestru, miał niespełna 10 lat w momencie deportacji:
Spałem, kiedy usłyszałem wściekłe dobijanie się do dużej bramy, szczekanie naszego psa Băla; ktoś krzyczał i rzucał twardymi przedmiotami w okno. (…) Patrzę przez okno wychodzące na ulicę i widzę uzbrojonych wojskowych. Struchlałem. Zastrzelą nas. Czuję ciężar w żołądku i falę gorąca, która uderza mi do głowy, aż moje policzki zaczynają płonąć.(…) Za dwie godziny mamy obowiązek zostawić swój dobytek i opuścić swoje majątki – są one konfiskowane. Może na zawsze? (…) Powiedziano nam, że zabiorą nas na stację kolejową i że opuścimy ten teren. Ale dokąd nas wywiozą?
Deportowani mieli tylko kilka godzin na zabranie podstawowych rzeczy. Przebywali pod stałym i ścisłym nadzorem władz. Panowała wśród nich głęboka obawa przed wywózką na Syberię i z tą myślą ludzie pakowali najpotrzebniejsze rzeczy: ubrania, żywność, przedmioty gospodarstwa domowego, które mogłyby zmieścić się w jednym wagonie. Rodzinom deportowanych pozwolono zabrać ze sobą także kilka sztuk bydła, w tym po jednej owcy, krowie i koniu pociągowym. „Bagaż” ten był zróżnicowany w zależności od tego, do jakich zadań zostały przeznaczone deportowane osoby. Warto podkreślić, że wśród „wrogów ludu” byli także mieszkańcy Besarabii i Bukowiny. Ponieważ w latach 1939–1940 uciekli ze strefy działań wojennych, odczuwali jeszcze silniejszy strach przed deportacją na Syberię.
Transport deportowanej ludności odbywał się przy bezpośrednim zaangażowaniu Ministerstwa Transportu, które zapewniało towarowe składy pociągów oraz samochody ciężarowe. Ștevin Silvestru wspominał:
Wieczorem jesteśmy w wagonach, pod ścisłą strażą i właśnie wtedy uświadamiamy sobie, jak wszyscy jesteśmy zmęczeni, głodni i spragnieni. Pod żadnym pozorem nie możemy opuścić wioski. Tutaj, na stacji kolejowej, widzimy wszystkich „wrogów ludu”, wywożonych siłą ze wsi. Pociąg – „długi wąż” – liczący ponad 60 wagonów nie mieści się na stacji kolejowej. Konduktor stale przesuwa go po torach, aby zrobić miejsce dla innych normalnie zaplanowanych pociągów.
Nowe miejsce – żadnego punktu zaczepienia
Po przybyciu na Równinę Bărăgan deportowani zostali przydzieleni do pracy na gruntach należących do Państwowych Gospodarstw Rolnych w Galați i Ialomița. Poszczególne osoby miały możliwość poruszania się w promieniu 15 kilometrów od miejsc osiedlenia. Wyjątek przewidziano dla tych, którzy na podstawie świadectw pracy mogli uzasadnić przejazd poza obszar zastrzeżony.
Warto przywołać wypowiedź Ștevina Silvestru na temat nowego „domowego wszechświata”, który wyznaczały kolce ograniczające obszar działek przeznaczonych dla każdej z rodzin:
Ten punkt orientacyjny daje nam, dzieciom, poczucie bezpieczeństwa, gdy wychodzimy z budynku, aby odkrywać teren z myślą o powrocie do „domu”. Teraz chroni naszą własność. Wokół niej przez długi czas będzie toczyć się nasze życie – życie tych, którzy utworzą nową wioskę.
Ludzie pozostawieni na równinie nie mieli wystarczająco dużo pieniędzy by zbudować porządne domy, więc budowali liche chatki. Rumuńska Partia Komunistyczna decydowała także jakie instytucje lokalne mają powstać w wioskach i nakazała budowę siedzib dla nich. W każdej z nowych wsi utworzono tymczasowy komitet, którego zadaniem było planowanie etapów rozwoju i zabudowy mieszkaniowej oraz instytucjonalnej. Stawki na budowach bazowały na wyznaczanych na osobę normach produkcji suszonych cegieł, które – obok drewna – były głównym materiałem budowlanym. Oprócz komitetów tymczasowych, działały także komitety gminne, w skład których wchodzili działacze partyjni, funkcjonariusze milicji, przedstawiciele PGR-ów i brygadziści nadzorujący plany budowy.
Obowiązki dorosłych wobec dzieci
Do jesieni deportowani zdołali zbudować improwizowane domy z glinianymi ścianami, a także pomagali starszym, którzy sami nie byli w stanie wypracować dziennych norm produkcji cegieł.
Część budynków użyteczności publicznej: przychodnie lekarskie, szkoły, siedziby milicji, samorządy ludowe i sklepy wielobranżowe – została ukończona szybciej. Robotników, którzy mieli prawo oddalać się od swoich wiosek dalej niż na 15 kilometrów, wykorzystywano do pracy w państwowych gospodarstwach rolnych i do pracy w sąsiednich wsiach. Kolektywy czterech-pięciu rodzin miały ustalone normy produkcji cegieł, które musiały zostać wykonane. Pracować przy wyrobie cegieł, i to w trybie zmianowym, musiały nawet dzieci. „Prace społeczne” traktowano jako podnoszenie i budowanie fundamentów instytucji, stąd też przydzielano je wszystkim członkom rodzin w zależności od wieku i sił.
Jako podstawowy materiał budowlany wykorzystywano suszone cegły i słomę. Stolarkę dostarczało państwo. Obowiązywały jasne, odgórne regulacje dotyczące głębokości fundamentów czy wysokości budynków. Państwo regulowało także kwestię przydziałów żywnościowych wydawanych deportowanym w godzinach pracy. Ștevin Silvestru wspomina, że racje żywnościowe były zróżnicowane. Rano dostawał ćwierć bochenka ciemnego chleba lub polenty z herbatą, na obiad – również ćwiartka chleba z zupą jarzynową i ziemniaki (były także pewne wariacje: fasolka po bretońsku lub nieoczyszczoną kaszą perłową). Wieczorem jedzono polentę lub makaron z serem, a czasami jako deser – makaron z marmoladą. Wszystko w zależności od wsi.
Ograniczenia systemu edukacyjnego
System oświaty na Równinie Bărăgan od 1951 r. opierał się na pracy nauczycieli lub absolwentów szkół średnich, wywodzących się ze społeczności przesiedlonych. Budynki szkolne zbudowane były z tych samych materiałów, co reszta tzw. instytucji władzy, a więc z suszonych cegieł, drewna i słomy. W niektórych przypadkach na budynkach kładziono dachówki, ale częściej były kryte trzciną. Pod względem znaczenia, wartości i programu nauczania, szkoła zmieniła się dla deportowanych dzieci radykalnie. One również nie mogły oddalać się dalej niż na 15 kilometrów, w związku z czym ich możliwości swobodnej nauki były również ograniczone.
Szkoła rozpoczęła się po 15 września. Z tego, co pamiętam, inauguracja roku szkolnego 1951-1952 miała charakter uroczysty. W każdym razie zaczęło się! Jestem zapisany do 3 klasy. Ten niepewny ze względu na warunki materialne system edukacji, uzupełniał zapał i oddanie naszych nauczycieli, dzięki którym staliśmy się tym, kim jesteśmy dzisiaj.
Środki finansowe jakie przekazano szkołom, nie były wystarczające. Stąd też niektórzy członkowie społeczności z własnej woli pomagali w utrzymaniu szkół, np. znaleźli w siedzibie gminy odpowiednie meble do klas. Niestety szkoły były przygotowane jedynie do podstawowego poziomu nauczania. Dlatego – jak opowiada Stevin – ci, którzy ukończyli siedem klas, nie mogli się dalej kształcić, ponieważ aby przejść do ósmej klasy, musieliby opuścić wioskę, co było zabronione.
Sytuację rozwiązano kilka lat później, kiedy pominiętych uczniów udało się w jakiś sposób włączyć do systemu oceniania oceniania na szczeblu krajowym. Co prawda uczniowie ci nadal nie mieli oficjalnego wsparcia edukacyjnego, ale byli sprawdzani pod kątem wiedzy przez nauczyciela sprowadzonego do ośrodków pracy specjalnie w celu ich oceny. To nauczyciele starali się przygotować ich do egzaminów oraz zapewnić im potrzebne materiały.
Okres dzieciństwa deportowanych na Równinę Bărăgan można zdefiniować w oparciu o wzory wychowawcze i obowiązkowe zadania w ramach nałożonych rodzinom norm, które wypracowywały w gospodarstwie, na polu, czy przy zbieraniu bawełny. Historia ich i ich rodziców naznaczona byłą ciężką pracą. W wielu przypadkach same dzieci utrzymywały gospodarstwa domowe w czasie gdy rodzice musieli pracować poza swoją gminą.
Życie ciągle od nowa
Los deportowanych naznaczony był ciągłym procesem rozpoczynania od nowa. Po 1955 r., kiedy zniesiono obostrzenia, wiele osób opuściło wioski z nadzieją, że po powrocie do Banatu uda im się powrócić do normalnego życia. Niestety, domy większości z nich zostały znacjonalizowane i zostały zamienione na przychodnie lekarskie, sklepy lub siedziby instytucji państwowych. Udało im się je odzyskać dopiero po żmudnych procesach. Natomiast niektóre grupy deportowanych zdecydowały się na zamieszkanie w pobliskich wsiach, ponieważ ich członkowie nie mieli do czego wracać, albo wygoda „zakotwiczenia” w nowym miejscu skłoniła ich do kontynuowania życia na Równinie Bărăgan.
Historia deportowanych rodzin charakteryzuje się specyfiką, w której dominuje strach przed przyznaniem się w większym gronie do takiej przeszłości. Dzieci byłych deportowanych, unikały mówienia o swojej sytuacji rodzinnej, bo nadal były naznaczone piętnem „wroga ludu”. Ich ewolucja w społeczeństwie ma dwie twarze: pozytywną, w której wyrastają na dorosłych z dużym poczuciem odpowiedzialności i dobrym wykształceniem, lub głęboko negatywną, w której ich rozwój jest ciągle blokowany przez zszarganą przeszłość.
Maria Gabriela Groza- historyczka, Rumunia
Tłumaczenie z j. angielskiego Sylwia Szarejko