Ta fotografia rodziny Nowików z osady wojskowej Zababie koło Prużany została wykonana w roku 1933. Rodzice: Józefa i Michał pozują w (zapewne zaimprowizowanym) atelier z dziećmi: Wandą, Leokadią i Edmundem. Sześć lat później, w listopadzie 1939 r., Michał zostanie aresztowany i zamknięty przez Sowietów w więzieniu. Ostatnia wiadomość o nim dotrze do rodziny miesiąc później. Pani Józefa z dziećmi i krewnymi w lutym 1940 r. zostaną wywiezieni przez NKWD do obozu pracy w Kargowinie nad Dwiną.
Leokadia wspominała po latach: „10 lutego 1940 r. Trzydzieści stopni mrozu. Wczesnym rankiem do drzwi dobijało się trzech enkawudzistów. Początkowo Mama nie otwierała, ale uderzenia kolbą w okno uświadomiły, że są gotowi nawet wybić szybę, a to przecież środek zimy. Cała drżąc, odsunęła zasuwkę. Od razu zapytali, czy jest w domu mężczyzna. Mama, strwożona najściem, zapomniała, że w sypialni jest jej brat Klemens, który w nocy przyjechał z Zimnoch spod Białegostoku w odwiedziny. Powiedziała, że nikogo nie ma. Jeden z nich wyjął wtedy z kieszeni papier i odczytał: „S rozkaza wierchownowo sowieta pieriesieliajem was do drugowo obwoda”. Mama, która nie znała języka rosyjskiego, niewiele początkowo zrozumiała. Dopiero kiedy powiedział, żeby się zbierała, zaczęła sobie zdawać sprawę z wagi sytuacji. Rozpłakała się i powiedziała, że nigdzie nie pojedzie, bo dzieci są w Prużanie w szkole i mąż też tam jest – w więzieniu. „Oddajcie mi męża!” – krzyczała głośno, a to obudziło wujka Klemensa. Wyszedł z sypialni zaskoczony hałasem. Enkawudziści poderwali się na równe nogi. Jeden z nich przystawił Mamie pistolet do piersi i krzyczał: „Mówiłaś, że w domu nie ma mężczyzn! Kto to jest?!”. Mama przestała płakać i zaczęła tłumaczyć (…). W tym czasie drugi z enkawudzistów rewidował wujka. (…) Kiedy okazało się, że nie ma broni, uspokoili się i kazali usiąść. Po długich wyjaśnieniach skąd tu się wziął, po co przyjechał, polecili wujkowi zaprząc konia i jechać do Prużany, aby przywieźć mnie i Dadę. Do Mamy powiedzieli: „Nie płacz, mąż już tam na Ciebie czeka”. (…) Ponieważ w październiku 1939 r. byliśmy już raz wyrzuceni z naszego domu, myśleliśmy, że i tym razem wywiozą nas gdzieś w pobliże. Nie uważaliśmy tego więc za wielką tragedię, bo na pewno jak się wszystko wyjaśni, wrócimy wszyscy do domu. (…) Ale się myliliśmy (…)”.
Fot. Zbiory Muzeum Pamięci Sybiru