W drugiej połowie sierpnia 1943 r. Dworzec Poleski w Białymstoku znowu pękał w szwach od tysięcy ludzi. Ale tym razem to nie Sowieci wywozili kolejne grupy deportowanych. Trochę ponad dwa lata od czwartej masowej deportacji katami wpychającymi ludzi do wagonów byli Niemcy. Ofiarami – Żydzi z właśnie likwidowanego białostockiego getta.
Do akcji Niemcy przystąpili w nocy z 15 na 16 sierpnia 1943 r., otaczając getto trzema kordonami policji. Rozwiesili plakaty informujące o przesiedleniu Żydów do Lublina. Rankiem 16 sierpnia zaczęli wyprowadzać ludzi z mieszkań i gromadzić ich na ul. Jurowieckiej. Wówczas do walki zerwali się Żydzi skupieni w organizacji, która już od pewnego czasu opracowywała plany zbrojnego wystąpienia przeciwko Niemcom. Działacze tego żydowskiego podziemia wiedzieli dobrze, że „przesiedlenie” oznacza po prostu śmierć.
Dramatycznie nierówne siły walczących sprawiły, że już 20 sierpnia Niemcy uznali akcję za zakończoną. Walczących członków ruchu oporu wymordowali na miejscu. Pozostałych Żydów (wedle szacunków w tym czasie w getcie było ok. 30 tys. ludzi) jeszcze w czasie trwania walk wyprowadzali z getta. Przez kilka dni przetrzymywali ich w polu pod gołym niebem, po czym przetransportowali do obozów w Auschwitz i Treblince. Wagony wiozące ich na śmierć odjeżdżały właśnie z Dworca Poleskiego – kilkaset metrów od miejsca, w którym dziś mieści się Muzeum Pamięci Sybiru.
Likwidacja białostockiego getta stanowiła zarazem kres istnienia społeczności żydowskiej miasta. Przed wybuchem II wojny światowej Żydzi stanowili ponad 40 proc. mieszkańców miasta. Wojnę przeżyło zaledwie kilkaset osób.
Fot.: Białystok, ulica w dzielnicy Chanajki, 1932 r. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe