Flat Preloader Icon
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku

Pokaż więcej wyników

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
"><font style="vertical-align: inherit
"><font style="vertical-align: inherit
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku

Pokaż więcej wyników

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
"><font style="vertical-align: inherit
"><font style="vertical-align: inherit
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku

Pokaż więcej wyników

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
"><font style="vertical-align: inherit
"><font style="vertical-align: inherit

Związek Obrońców Wolności na Polesiu i w łagrach 1946–1956

13/05/2024

Adam Hlebowicz

To, że w 1946 r. na Polesiu powstała konspiracyjna organizacja młodzieżowa o nazwie Związek Obrońców Wolności budzi zdumienie i podziw dla heroizmu i determinacji grupy polskiej młodzieży. Po dwóch latach działalności wielu jej członków znalazło się w łagrach Workuty.

Przedwojenne województwo poleskie II Rzeczypospolitej posiadało skomplikowany skład narodowościowy. Około 43 proc. populacji stanowili Białorusini, 24 proc. Polacy, 18 proc. Ukraińcy, a 10 proc. Żydzi. Ok. 4,5 proc. stanowili tzw. „tutejsi” czyli Poleszucy, identyfikujący się z miejscem, a nie z konkretnym narodem. Gdy przyjrzymy się danym ludnościowym pod kątem wyznania, to aż 80 proc. ludzi deklarowało prawosławie, a tylko 8 proc. katolicyzm. Wskazuje to, gdy zestawić ze sobą obie statystyki, że aż 16 proc. Polaków na Polesiu było wyznania ortodoksyjnego, co wydaje się być liczbą zaskakującą. Oczywiście w każdym państwie jakaś grupa ludzi podaje w oficjalnych spisach dane wiążące je z obecną tam państwowością, tak zapewne było i w tym wypadku. Niezależnie od tego, że w zawsze w naszych dziejach byli i są Polacy wyznania prawosławnego.

II wojna światowa przyniosła ogromne zmiany w składzie narodowościowym Polesia. Niemal w całości zostali wymordowani przez Niemców Żydzi. Polaków, głównie inteligencję, wyniszczyli przede wszystkim Sowieci masowymi deportacjami na Sybir. Jednak i Niemcy w sposób znaczący przyczynili się do depopulacji polskiej na tym terenie przez represje i rozstrzeliwania. Kiedy w 1944 r. Armia Czerwona zagarnęła te ziemie, postanowienia jałtańskie dały sankcję międzynarodową dla aneksji Kresów Wschodnich II RP na rzecz Związku Sowieckiego, Polacy na Polesiu stali się kilkuprocentową mniejszością. Bowiem efektem tych działań była masowa ekspatriacja potomków Kościuszki i Rejtana w nowe granice Polski.

Poleska konspiracja

Na tym tle budzić musi zaskoczenie powołanie właśnie na Polesiu w 1946 r. konspiracyjnej organizacji młodzieżowej o nazwie Związek Obrońców Wolności (ZOW). To, że taka organizacja powstała i działała przez ponad dwa lata w miastach, miasteczkach i wsiach Polesia a nie np. we Lwowie, Wilnie, czy Grodnie, gdzie – mimo represji – liczba Polaków była znacznie większa, budzi zdumienie ale i podziw dla heroizmu i determinacji grupy polskiej młodzieży.

Wokół samej daty utworzenia organizacji powstało sporo kontrowersji. Ks. prof. Roman Dzwonkowski podaje rok 1942. Najpewniej zaszła tu jednak pomyłka z zawiązaną w Kobryniu w lipcu 1941 r. organizacją „Szaniec”, powołaną do życia przez ppor. Zbigniewa Słonczyńskiego ps. „Jastrząb” i pchor. Wiktora Hołuba ps. „Kmicic”. Obie organizacje łączy postać ojca Wacława Jaziewicza SJ, który był ich duszpasterzem i opiekunem duchownym. Jezuita nosił pseudonimy „Żuraw” i „Kapelan”. Z całą pewnością działalność „Szańca” miała wpływ na późniejsze powołanie do życia ZOW.

Inne daty powstania organizacji, jakie spotykamy w relacjach i opracowaniach to rok 1945 i 1946. Wydaje się, że najbliższa prawdzie jest ta ostatnia data, zgodna ze wspomnieniami jej liderów. Związek Obrońców Wolności zawiązał się w Brześciu nad Bugiem z inspiracji i pod kierownictwem Zygmunta Stachowicza ps. „Żmudzin” i Leonarda W. Konikiewicza ps. „Topola”. Z czasem trzecim liderem grupy stał się Ryszard Snarski ps. „Soroka”. Zmienność dat podawana w różnych opracowaniach wynika zapewne z tego, że różne niewielkie grupy konspiracyjne działały już od ponownego wkroczenia na Polesie Armii Czerwonej. Teraz zostały one scalone w jedną organizację, która postawiła sobie pięć głównych zadań do wykonania:

– walkę o zachowanie polskości, a także obronę przeciw rusyfikacji, także innych narodowości zamieszkujących te tereny;

– organizowanie tajnego nauczania języka polskiego i historii;

– ratowanie polskiego dziedzictwa kulturowego, pomników cmentarzy, zasobów bibliotek;

– organizowanie pomocy osobom zagrożonym represjami czy udzielanie tej pomocy już aresztowanym i wywiezionym do łagrów;

– walka z dezinformacją sowiecką.

ZOW był organizacją tajną, wyrzekającą się walki zbrojnej, która w tych warunkach politycznych nie miała żadnego sensu. Działano w systemie piątkowym, wzorce konspiracyjne były przyjęte z okresu działalności Armii Krajowej, a także Szarych Szeregów. Wielu członków Związku było harcerzami, stąd jako inspiracja do wielu działań wykorzystywane były także metody ruchu skautowego. Prowadzono tajne komplety, zdobywano informacje o planowanych aresztowaniach, starano się ratować książki z polskich bibliotek, organizowano nieduże uroczystości patriotyczne. Wciągano w szeregi organizacji młodzież, z istniejących jeszcze wtedy szkół polskich, ale i rosyjskich. Były to nie tylko dzieci inteligentów, ale i chłopów, robotników, czy urzędników. Wielu z nich było mocno doświadczonych zakończoną wojną: po utracie rodziców, rodzeństwa, przyjaciół; z dużym bagażem doświadczeń traumatycznych, ale i z wolą działania, odwagą, umiejętnościami konspiracyjnymi.

„Związek Obrońców Wolności” szybko się rozrastał i w 1948 r. liczbę członków organizacji można szacować na około dwieście osób. Oprócz Brześcia, ZOW podjął działalność w Kobryniu, Baranowiczach, Horodcu, Nieświeżu, Peliszczach, Kamieńcu Podolskim, Niedźwiedzicy, Rubieżewiczach i innych mniejszych miejscowościach. Zazwyczaj w każdej z tych miejscowości byli lokalni liderzy jak Jan Komorowski ps. „Kaczor” w Kobryniu i wspomniany wcześniej o. Wacław Jaziewicz, którzy weszli w skład ZOW już z pewną grupą ludzi, czy nawet zorganizowaną strukturą. Ważną rolę w organizacji pełniły kobiety, jak Maria Furmianiak „Stokrotka”, czy Natalia Odyńska „Sfinks”. Każdy nowy członek ZOW składał krótką przysięgę, której tekst brzmiał: „Składam przysięgę biorąc Boga na świadka, iż od tej chwili będę walczył za ojczyznę i wiarę dopóki Polska nie będzie wolna od komunizmu i innych wrogów. Tak mi dopomóż Bóg”.

To odwołanie się do Boga wiązało się z bliską współpracą z kręgiem duchowieństwa katolickiego. Oprócz o. Jaziewicza, byli to w Brześciu: ks. Stanisław Łazar, ks. Jerzy Rosiak, ks. Wacław Piątkowski, od 1946 r. najpierw w Rubieżewiczach a potem w Niedźwiedzicy, ks. Józef Horodeński w Kobryniu, ks. Grzegorz Kołosowski w Nieświeżu, ks. Stanisław Rogowski w Baranowiczach. Ciekawostką było zaangażowanie się w działalność ZOW białoruskiego duchownego prawosławnego z Brześcia Jerzego (Jurija) Piskanowskiego i jego syna Aleksego. Na szczególną uwagę zasługuje praca ks. Jerzego Rosiaka, doświadczonego instruktora harcerskiego, tak z okresu przed nauką w seminarium duchownym jak i w trakcie studiów teologicznych. Kapłan ten miał bardzo duży wpływ na młodzież brzeską, poświęcał jej wiele czasu, grał z nimi w siatkówkę. Duszpasterz ten został aresztowany już w sierpniu 1947 r., jednak bez związku z działalnością ZOW. Służby sowieckie upozorowały jego rzekomą ucieczkę przez Bug na drugą stronę granicy, podrzucając na brzeg rzeki sutannę, płaszcz i buty księdza. Dopiero po siedmiu miesiącach śledztwa zakończonego wydaniem wyroku śmierci, zamienionego wkrótce na 25 lat pobytu w łagrach, ks. Rosiak powiadomił listownie swoich parafian, w tym młodzież, gdzie przebywa naprawdę. Aresztowanie ich duszpasterza oraz fakt zamknięcia w tym samym roku ostatniej polskiej szkoły w Brześciu tylko wzmogły postawy antysowieckie wśród młodych Polaków działających w konspiracji.

Aresztowania i łagry

Do wykrycia działalności ZOW doszło na skutek zbiegu okoliczności. Do przychodni lekarskiej w Brześciu zgłosił się z przypadkową raną postrzałową jeden z członków Związku Edward Teleman. Zaalarmowane natychmiast zjawiło się tam NKGB i aresztowało go. W trakcie śledztwa ujawnione zostało nazwisko Witolda Ignatowicza. Sprawa dekonspiracji nie jest do dzisiaj w pełni wyjaśniona. Jednak wkrótce potem rozpoczęła się fala aresztowań, która zatoczyła szeroki krąg. Około stu członków lub współpracowników ZOW trafiło do więzienia. Aresztowani zostali m.in. księża Horodeński, Jaziewicz i Łazar. Błyskawicznie przeprowadzone procesy sądowe aresztowanych odbyły się w dwóch turach: 17–20 września i 12–15 listopada 1948 r. Sądził młodych Polaków i ich duszpasterzy Wojenny Trybunał Wojsk MWD w Brześciu. Niemal wszyscy skazani otrzymali kary po 25 lat łagrów, bez względu na wiek i płeć. Nikt z oskarżonych nie kajał się przed sądem, nikt nie prosił o zredukowanie kary. Zdarzały się natomiast przypadki  (L.W. Konikiewicz, ks. S. Łazar) manifestowania swojej postawy patriotycznej i niepodległościowej w ostatnim słowie skazanych. Na szczęście spora grupa członków organizacji uchowała się przed represjami i pozostała na Polesiu. Jednak aresztowania rodzin i znajomych trwały aż do roku 1952.

Skazani trafili do łagrów rozrzuconych po całym ogromnym terenie ZSRS. Pierwszy transport skazanych wyjechał z więzienia w Brześciu na początku grudnia 1948 r. Część z członków ZOW trafiła w okolice Archangielska, część do Norylska za koło podbiegunowe, zaś największa grupa – do kopalń Workuty.

Mimo bardzo trudnych warunków, członkowie grupy starali się zbierać informacje o systemie Gułag: o rozmieszczeniu obozów, liczebności więźniów, kadrze zarządzającej. Jeremi Odyński ps. „Babinicz” od początku wyroku skazującego planował ucieczkę z obozu. Pracując w kopalni nr. 40 w Workucie, przygotowywał się do niej przez dwa lata. W 1953 r., wraz z Januszem Prauznerem przecięli druty obozowe i zbiegli do tundry. Niestety, wyśledził ich sowiecki patrol. Doprowadzeni w pobliże obozu, zostali rozstrzelani na oczach pozostałych więźniów w dniu 26 sierpnia. Odyński przed ucieczką napisał wiersz – pożegnanie opatrzony tytułem „Ostatni list”. Na szczęście ten prosty, lecz niezwykły i przejmujący utwór przetrwał i do dziś zachował aktualność:

Ostatni list

Odchodzę na Zachód…

Zabieram wspomnienia

A wieści o was

Przekażę najbliższym

 A jeśli nie dojdę,

Pogrzebcie głęboko,

Wszak mrozy tu wielkie

I wilki i lisy…

A może jednak nie kopcie głęboko,

A może jednak

Trochę bliżej nieba

 Bo wierzę, że kiedyś

Jakaś wielka wiosna

Roztopi lody

Pieczory, Workuty

Bo wierzę, że kiedyś

Gdy zakwitnie tundra,

I trawy pachnące

Nas wszystkich obudzą

 Wstaniemy, powiemy:

Ej, bracia Słowianie

Czemu zniewalacie?

Na tym świecie wielkim

 Tysiące Narodów

Ma swoje Ojczyzny,

A to, że Polacy, Litwini

Że krzyże…

Że dziwni poeci,

I że inne wiersze…

Że smutne cmentarze

Dziewczyny ładniejsze…

Uwierzcie Rosjanie

Na tej naszej ziemi

Nie może być wszystko

W czerwonym kolorze.

 Na tej pięknej ziemi

Są też inne barwy,

A życie nie może

Przemijać w niewoli.

W odwecie za zabójstwo Jeremiego Odyńskiego, kolega z ZOW i współwięzień Ryszard Snarski planował wysadzenie jednej z kopalń w Workucie. Zgromadził nawet część potrzebnych do takiej akcji materiałów wybuchowych. Ostatecznie jednak do zamachu nie doszło.

Na falach tzw. „odwilży” Chruszczowa udało się innym współwięźniom, w tym siostrze Odyńskiego Natalii, postawić na grobach zamordowanych krzyże z tablicami i napisami w języku polskim. O dziwo, widniało na nich, obok imienia i nazwiska, daty śmierci, przedwojenne godło polskie z orłem w koronie. W późniejszych latach cmentarz workuckich więźniów został zlikwidowany i obecnie nie ma po nim śladu.

Uwięzieni w łagrach pozostali członkowie ZOW wzięli udział w buntach w Workucie w 1953 r. 1 sierpnia 1953 r. od kul wojska sowieckiego zginął jeden z nich – 22–letni Witold Ignatowicz. Był członkiem komitetu strajkowego, który opracowywał i umieszczał na transparentach hasła protestu. Jeden ze współwięźniów tak opisał jego śmierć: „Witek Ignatowicz stanął na podwyższeniu koło zegara i krzyczał: „Nie bójcie się, oni strzelają na postrach! On właśnie dostał serię w piersi”. Wojsko oddało cztery salwy do bezbronnej masy więźniów, a później ostrzelało ich z karabinów maszynowych. Reżim sowiecki aresztował przywódców buntu i skazał ich na dodatkowe kary pobytu w łagrach.

W 1954 r. fala strajków objęła obozy w Workucie, Norylsku, Kingirze, Tajszecie, Bracku, Dżezkazganie i wielu innych miejscach. Czynny udział wzięli w nich członkowie ZOW. W wyniku buntów zaczęto lepiej traktować więźniów, zdjęto kraty w barakach, zlikwidowano numery identyfikacyjne więźniów, zaczęło się stopniowe zwalnianie uwięzionych.

Epilog

Większość członków ZOW została zwolniona z łagrów w 1956 r. Natalia Odyńska jeszcze w Workucie zawarła ślub z Olgierdem Zarzyckim, żołnierzem Nowogródzkiego Okręgu AK. Udzielił im go legendarny ks. Józef Kuczyński, wieloletni więzień łagrów. Uwolnieni Polacy wrócili na Polesie. Nie widząc jednak tam żadnej szansy na studia, na normalną pracę, w ogromnej większości wyjechali w ramach drugiej ekspatriacji do Polski. Cześć z nich stąd pojechała dalej: do Stanów Zjednoczonych, Kanady. Nieliczni, którzy zdecydowali się zostać w Związku Sowieckim nie mieli łatwego życia. Jerzy Komaryniec został powtórnie aresztowany w Brześciu. Po zwolnieniu popadł w depresję i w rezultacie w 1992 r. popełnił samobójstwo. Inni osiadli w Horodzieju, Kobryniu, Peliszczach, Załuziu. Nieliczni doczekali upadku ZSRS i wtedy dopiero mogli zacząć opowiadać młodszym rodakom swoje prawdziwe losy. Jednym z nich był Wacław Trzeciak (1927–2018) mieszkający w Peliszczach, członek Związku Polaków na Białorusi i Stowarzyszenia Byłych Żołnierzy AK.

Natalia Odyńska-Zarzycka ma obecnie 97 lat, w lipcu 2023 r. została awansowana do stopnia podpułkownika i mieszka obecnie w Bielsku-Białej. Pamięć o tych dzielnych młodych ludziach ciągle nie jest należycie znana i upamiętniona. Jedyna tablica ku czci Jeremiego Odyńskiego znajduje się w krużgankach kościoła św. Antoniego przy ulicy Senatorskiej w Warszawie. Na Białorusi jakiekolwiek upamiętnienie członków Związku Obrońców Wolności w tej chwili jest niemożliwe, tym bardziej zatem powinniśmy o to zadbać w Polsce. Choćby przez nadanie jednej ze szkół np. na Podlasiu lub polskim Polesiu imienia Związku Obrońców Wolności.

Adam Hlebowicz – Instytut Pamięci Narodowej

Więcej o informacji ZOW i fotografie członków Związku oraz miejsc ich niewolniczej pracy na Workucie można zobaczyć tutaj: https://polesie.org/wp-content/uploads/2017/08/355-1.compressed.pdf

Wykorzystana literatura:

Bunty w łagrach. Relacje polskich więźniów Gułagu, Warszawa 2022;

Dzwonkowski R., Leksykon duchowieństwa polskiego represjonowanego w ZSRS 1939–1988, Lublin 2003;

Grędzik-Radziak A., Polscy nauczyciele z byłych ziem wschodnich II Rzeczypospolitej, ofiary terroru sowieckiego w latach 1944–1949 – deportowani, więzieni, zamordowani,  Przegląd  Historyczno-Oświatowy, rok L 1–2 (195–196) 2007, s. 149–186;

Jaroszewicz A., Szlakiem Nieposłusznych, „Echa Polesia”, nr. 3, 2017;

Kizny T., Gułag, Warszawa 2015;

Konikiewicz L, Szlakiem nieposłusznych. Dzieje Związku Obrońców Wolności i ich rodzin na Kresach Wschodnich, w archipelagu GUŁag i w Stanach Zjednoczonych 1945–1997, Warszawa 1998;

Krajewski K., Na straconych posterunkach. Armia Krajowa na Kresach II Wschodnich II Rzeczypospolitej, Kraków 2015;

Krajewski K., Łabuszewski T., Ostatni obrońcy Kresów Północno-Wschodnich. Armia Krajowa na Wileńszczyźnie, Nowogródczyźnie, Grodzieńszczyźnie i Polesiu w latach 1944–1945, Biuletyn IPN nr 1–2 (96–97), 2009, s. 95–106;

Zesłańcy Sybiru. Nigdy nie zapomnieliśmy kim jesteśmy, Lublin 2019;

Ks. Piątkowski W., Wspomnienia, Wrocław 2006;

Ryżko S., Kronika kościoła rzymskokatolickiego w Łahiszynie. Listy i notatki z lat 1956–1984, Warszawa 1995;

Ryżko S., „Trzeba zostać”, Lublin 1999;

Świątek-Horyń R., Przed czerwonym trybunałem, Londyn 1987;

Związek Obrońców Wolności, Echa Polesia nr. 3 (55), 2017, s. 48–77.

Przejdź do treści