Adam Hlebowicz
Dla ogromnej większości Polaków słowa Syberia, Sybir mają jednoznacznie negatywny wydźwięk. Kojarzą się z prześladowaniami, deportacjami, represjami związanymi z naszą działalnością niepodległościową. Wymiar martyrologiczny obecności polskiej za Uralem jest faktem. Przez wiele dziesiątków lat zapominano jednak o Syberii jako miejscu realizacji karier ekonomicznych, naukowych, urzędniczych setek a może bardziej tysięcy Polaków. Działo się tak zwłaszcza w drugiej połowie XIX wieku, a zwłaszcza na przełomie tego i następnego stulecia. Wówczas Rosja Romanowów zaczęła się zmieniać, reformy ministra Piotra Stołypina dały jej nowy impuls.
Polacy żyjący w zaborze rosyjskim byli przez długie lata traktowani jako obywatele drugiej kategorii. Czy to na ziemiach Rzeczpospolitej, na tzw. ziemiach zabranych (inaczej na Dalszych Kresach), czy w samej Rosji, gdzie wielu naszych rodaków znalazło się w wyniku represji, zsyłek i katorgi. Na początku drugiej połowy XIX w. wystąpiło w Królestwie Polskim zjawisko tzw. nadprodukcji inteligencji humanistycznej, nasilone poprzez wzmożoną rusyfikację administracji Królestwa. Emigracji Polaków do Rosji sprzyjały idee pozytywistyczne, nawołujące do bogacenia się, niezależnie od warunków i miejsca pracy.
Polacy na carskich uniwersytetach
Rozwój kapitalizmu w Rosji po reformie uwłaszczeniowej 1861 r. stał się przyczyną dużego zapotrzebowania na inteligencję techniczną i robotników wykwalifikowanych. W związku z tym od lat siedemdziesiątych obserwujemy większy niż wcześniej napływ Polaków na studia techniczne i do różnego rodzaju szkół wyższych w Rosji. Dobrą opinią cieszyły się Petersburski Instytut Technologiczny, Instytut Budowy Dróg i Mostów, Instytut Leśny, czy kijowski Uniwersytet im. św. Włodzimierza. Polacy, nie mogąc się rozwijać w Warszawie, Lublinie czy Wilnie, częściej zdobywali odpowiednie wykształcenie, a potem intratne zawody na terenie Rosji. I coraz lepiej radzili sobie w gospodarce państwa Romanowów, zajmując w niej coraz istotniejsze pozycje. Tą nową elitą byli inżynierowie, lekarze, architekci.
W drugiej połowie XIX w. wzrosła ekonomiczna emigracja do Rosji polskich chłopów i robotników. Spis powszechny z 1897 r. odnotował w Rosji 289 tys. Polaków. Do wybuchu I wojny światowej ich liczba wzrosła co najmniej do 400 tys. Zdecydowaną większość – ok. 60 proc. – stanowili chłopi.
W ukazującym się w Petersburgu polskim czasopiśmie „Kraj” pisano z Bijska w Kraju Ałtajskim o tutejszych Polakach: „Bijsk jest miastem powiatowym w guberni tomskiej liczącym 20 tys. mieszkańców. Nieliczni Polacy zajmują tu posady dość dobre. Po większej części urzędnicy Polacy są tu dobrze widziani, jako zdolni i pracowici. Dzięki naszym przymiotom narodowym nazwa „Polak” tu na Syberii uważa się w pewnej mierze za zaszczytę (!). Nie tylko nie widać żadnej ze strony tutejszych mieszkańców niechęci, lecz owszem, wielu z naszych ziomków cieszy się ogólnym zaufaniem i sympatią”. Taki obraz Polaków był też w innych syberyjskich miastach.
Pionierzy Kolei Transsyberyjskiej
Jedną z gałęzi przemysłu, która bardzo intensywnie się w tym okresie rozwijała, była kolej. Rosja, posiadająca ogromne terytorium, potrzebowała połączeń nie tylko z Europą Zachodnią, ale i możliwości transportu towarów oraz ludzi we wschodnich guberniach, w tym za Uralem. Stąd najpierw, od 1891 r. budowa, potem rozbudowa, a wreszcie tworzenie różnych nitek Kolei Transsyberyjskiej. Do jej powstania w dużym stopniu przyczynili się Polacy. Praca przy tej inwestycji była dochodowa, dawała całym rodzinom poczucie stabilizacji i możliwość rozwoju. Stąd naszych rodaków można odnaleźć przy tworzeniu każdego odcinka kolei, a następnie przy jej obsłudze.
Pismo „Kraj” w 1908 r. szacowało, że 18–20 proc. robotników pracujących wówczas przy budowie kolei stanowili nasi rodacy. Tylko w latach 1888–1898 wśród 65 pracowników czołowego personelu budującego Kolej Zachodniosyberyjską 21 było Polakami, w tym Stanisław Muchliński, zastępca kierownika budowy. Na Kolei Środkowosyberyjskiej naczelnikiem oddziału, a potem jego naczelnikiem ruchu, był Ernest Bobieński. Stalowe konstrukcje mostów kratowych na rzekach Ingadzie i Nerczy wykonywała warszawska firma K. Rudzki i S-ka. Najwięcej Polaków jednak było zatrudnionych przy budowie Kolei Wschodniochińskiej, którą kierował Stanisław Kierbedź młodszy. Był on pionierem zastosowania elementów betonowych i żelbetonowych w budownictwie, głównie w konstrukcji mostów i przepustów. Kolej Wschodniochińska była bardzo skomplikowaną realizacją, wymagającą wzniesienia 912 stalowych konstrukcji mostowych (w tym części z nich przez wielkie rzeki syberyjskie) i 258 mniejszych kamienno-betonowych. Dodatkowym utrudnieniem były pustkowia i ogromne odległości pomiędzy wytyczonymi stacjami, co wymagało tworzenia pośrednich punktów zaopatrzenia np. wież ciśnień, żeby mieć dostęp do wody.
Budowniczowie syberyjskich miast
Niezagospodarowane tereny wymagały w wielu wypadkach tworzenia nowych ośrodków miejskich. Tak było z Harbinem, który stał się później dużym ośrodkiem w Mandżurii. Jego usytuowanie i budowę rozpoczął polski inżynier Adam Szydłowski, kierujący ekspedycją rozpoznawczą wysłaną z Władywostoku przez Stanisława Kierbedzia. Naczelnym kierownikiem budowy miasta w latach 1901–1905 był inny Polak – Ludwik Wacław Czajkowski, absolwent Instytutu Inżynierów Cywilnych w Petersburgu. Wybitną postacią był Stefan Offenberg, który pracował kolejno przy budowach Kolei Riazańsko-Uralskiej, Ussuryjskiej, a w okresie 1921–1924 był wicedyrektorem Kolei Wschodniochińskiej. Wszędzie gdzie przebywał, angażował się w działalność patriotyczną, tworząc polskie skupiska na Dalekim Wschodzie, organizując polskie szkoły, czy wspierając budowę kościołów katolickich. W 1925 r. wrócił do Polski, pracował w Dyrekcji Budowy Kolei Państwowych Warszawie, pozostawił po sobie ciekawe wspomnienia z okresu pracy na Wschodzie.
Maleńki, bo dwuletni Czesław Miłosz, pojechał w 1913 r. wraz z matką, przez pół świata, żeby spotkać się z ojcem, Aleksandrem, który w Krasnojarsku budował mosty. Podróż przez Petersburg, Ural a potem powrót, trwały kilka tygodni. Ojciec był absolwentem Wydziału Inżynieryjnego Politechniki w Rydze, która miała swoją renomę w ówczesnym państwie carów. Miłosz utrwalił w wierszu Za Uralem kolejne, bardziej wyobrażone niż zapamiętane fragmenty tej wyprawy.
Neurohistolog, balneolog, poszukiwacz złota
Pierwsza wyższa uczelnia, Syberyjski Uniwersytet Cesarski, na tych terenach formalnie została założona w Tomsku w 1878 r., lecz pierwsi studenci rozpoczęli naukę dopiero dziesięć lat później. W 1895 r. na uniwersytecie studiowało już 413 osób – w tym 11 Polaków. Wśród kadry profesorskiej było ich dwóch: Aleksander Dogiel i Stanisław Zaleski. Dogiel to jeden z twórców podstaw neurohistologii. Przez długie lata stał na czele Katedry histologii, Zaleski zaś zaliczany jest do najwybitniejszych balneologów.
Chociaż liczba polskich studentów nie była wysoka, to poziom wykształcenia wśród syberyjskich Polaków był najwyższy: 34,7 proc. w porównaniu do przeciętnej w całym kraju, wynoszącej 25,6 proc. Wynikało to m.in. z faktu, że chociaż biedni zesłańcy nie mieli środków na kształcenie dzieci w szkołach, to w domach proces edukacyjny nie zanikał. Potem, w wieku dojrzałym, te osoby częstokroć podejmowały studia wyższe.
Z badań naukowych dobrze znane są i opisane w wielu pracach dokonania przyrodnicze Benedykta Dybowskiego, Jana Czerskiego, Aleksandra Czekanowskiego, Wiktora Godlewskiego, Michała Jankowskiego. Na osobny opis zasługuje praca polskich geologów. Odkrywanie złóż kopalin na ziemi syberyjskiej, dosłownie całej tablicy Mendelejewa, zapewniło Rosji, tak jest do dziś, ogromne źródło dochodów. Czekanowski i Czerski byli geologami. Prócz nich wybitną postacią w tym zakresie nauki był mniej znany Leonard Jaczewski, absolwent Instytutu Górniczego w Petersburgu, zatrudniony w Irkucku.
Organizatorem trzyletniej wyprawy badawczej nad Morze Ochockie i Kamczatkę był w latach 1995-1898 Karol Bohdanowicz. Ten sam naukowiec prowadził w 1899 r. badania Półwyspu Czukockiego, doprowadzając do odkrycia piasków złotonośnych. W 1919 r. wrócił do Polski i odegrał ważną rolę w okrywaniu złóż ropy naftowej w kraju. Te same tereny na Dalekim Wschodzie eksplorował Kazimierz Grochowski, co ciekawe wywodzący się z zaboru austriackiego Polak, który w 1906 r. zdecydował się na wyjazd na Daleki Wschód.
Polacy byli zaangażowani we wszystkie dziedziny nauki. W wielu z nich pozostawili po sobie ważne osiągnięcia, które są cenione do dziś.
Zakopiańskie wille w Tomsku
Polscy architekci wnieśli ogromny wkład w nowoczesne, XX-wieczne oblicza takich miast jak Petersburg, Odessa, Kijów. Nie inaczej było na Syberii, gdzie znamy kilkanaście przykładów wybitnej działalności projektowej i budowlanej.
Włodzimierz Sokołowski w Krasnojarsku wzniósł kilkadziesiąt budynków w stylu secesji i neoklasycyzmu, co było absolutną nowością w tym dużym mieście syberyjskim. Ten sam architekt zaprojektował i wybudował w tym mieście w 1911 r. neogotycki kościół katolicki.
Na początku XX w. w Tomsku pracowało 12 architektów polskiego pochodzenia. Jednym z pierwszych artystów malarzy i architektem zarazem w Zachodniej Syberii był syn powstańca styczniowego Wincenty Orzeszko. Jego ojciec Florenty był lekarzem w oddziale Traugutta, zaś stryj Piotr – mężem Elizy Orzeszkowej. Niektóre z najlepszych jeszcze do dziś budowli w Tomsku są wybudowane właśnie według projektów Orzeszki. Inny architekt, Paweł Naranowicz, zajmował przez długie lata stanowisko głównego architekta na uniwersytecie w Tomsku. Był autorem projektów pierwszych uniwersyteckich gmachów. Twórcą oblicza innego syberyjskiego miasta – Tobolska – był architekt Leopold Szokalski.
Niekiedy wzorce wyniesione z dalekiej Syberii okazywały się inspirujące do tworzenia oryginalnych dzieł w Polsce. Tak było ze Stanisławem Witkiewiczem, ojcem Witkacego. Przebywając na zesłaniu w Tomsku, był pod wrażeniem drewnianych ornamentów i konstrukcji tutejszych domów. Gdy wrócił do Polski i zamieszkał w Zakopanem, tworzył właśnie na wzór tamtych, zapamiętanych znad rzeki Tom, piękne drewniane wille, które stanowią przykłady najpiękniejszej architektury zakopiańskiej.
62 medyków na pół Syberii
Jeśli chodzi o medycynę, to prym wśród uczelni kształcących Polaków miał Uniwersytet Kijowski. Absolwenci tej uczelni rozjeżdżali się po całym imperium, zdobywając niejednokrotnie zasłużoną sławę wybitnych medyków. Wcześniej jednak szeregi lekarskie na Syberii wypełniali przede wszystkim polscy zesłańcy. Według oficjalnych danych rosyjskich, w 1854 r. na ogromnym terenie Syberii Wschodniej pracowało zaledwie 62 lekarzy. Nic dziwnego, że zsyłani na te ziemie absolwenci medycyny najszybciej mieli szanse na podjęcie pracy zawodowej, kontynuowanie swoich badań, a nade wszystko czynnej praktyki medycznej. Jak pisał jeden z zesłańców Henryk Wiercieński: „Lekarze, którzy w kraju rodzinnym przestawać musieli na skąpej praktyce prowincjonalnej, urzędnicy, którzy nie doszliby tam nigdy poza czwartorzędne jakieś stanowiska – tu zdobywali dostatki, powagę i znaczenie”.
Jedną z pierwszych dużych prac, jakie wykonali polscy lekarze na Syberii była przebudowa i przeorganizowanie szpitala więziennego w Tobolsku. Dzieła tego dokonali Wacław Lasocki, Józef Łagowski i Ignacy Tomkowicz. W przypadku pierwszego i ostatniego oznaczało to natychmiastowe uwolnienie od prac katorżniczych. Podobną rolę w szpitalach więziennych Tomska odegrał wspomniany wcześniej Florenty Orzeszko, który zmarł w tym mieście w 1905 r. pozostawiając po sobie sławę lekarza oddanego pacjentom.
Lekarze po kryjomu
Początkowo polscy lekarze nie mogli pracować w szpitalach ani prowadzić praktyki medycznej. Dlatego często korzystano z ich wiedzy i doświadczenia po kryjomu. Częstokroć czynili tak nawet urzędnicy carscy. Tak było na przykład z Lucjanem Migurskim, czy wspomnianym wcześniej Józefem Łagowskim w Usolu, warzelni soli, do której zsyłano Polaków. Łagowski, chirurg, przeniósł się następnie do Irkucka, gdzie stał się miejscową sławą medyczną. Jego dom był jednocześnie ostoją polskiego życia społecznego. W latach 80-tych XIX w. Polacy stanowili trzecią część składu lekarskiego w tym około 30-tysięcznym wówczas mieście. Pamiętać należy także o Benedykcie Dybowskim, który z zawodu był medykiem. Choć na Syberii pochłonęły go głównie badania przyrodnicze, to jednak nigdy nie odmawiał potrzebującym, także biednym, pomocy lekarskiej.
Odrębną kategorię stanowią medycy-odkrywcy. Do takich z pewnością możemy zaliczyć Leona Hryniewieckiego, badacza Czukotki, czy Juliana Talko-Hryncewicza, badającego pierwotne ludy syberyjskie pogranicza mongolsko-rosyjskiego. Talko-Hryncewicz wyjechał na Syberię za chlebem. Osiedlił się w małej miejscowości Troickosawsk (obecnie Kiachta) przy granicy z Mongolią, gdzie był lekarzem okręgowym. Podlegało mu ok. 70 tysięcy pacjentów. W niewielkiej miejscowości, liczącej 8 tys. mieszkańców, powstało z jego inicjatywy muzeum, biblioteka naukowa, a nawet lokalne wydawnictwo, w którym publikował swoje prace antropologiczne. Opisywał w nich obraz organizacji społecznej, historii, bytu i religii Buriatów, Ewenków, Chałchasów.
Ciekawy życiorys miał Aleksander Wasilewski, więzień polityczny, absolwent Uniwersytetu w Moskwie. W 1914 r. otrzymał przeniesienie do Czyty na stanowisko zastępcy kierownika laboratorium bakteriologicznego. Po przewrocie bolszewickim 1917 r., częściowym zniszczeniu stacji i śmierci poprzedniego kierownika, został jej kierownikiem. W 1918 r. wstąpił do 5 Dywizji Strzelców Polskich. Zasłynął ze zwalczania epidemii dżumy na Syberii w latach 1914-1920.
Polscy lekarze byli chłonni nowości, chętnie angażowali się w nowe wyzwania, nierzadko wykraczające poza ściśle medyczne obowiązki.
Ambicja, edukacja, godne życie
Wkład Polaków w rozwój Syberii na przełomie XIX i XX w. znacznie wykraczał ponad to, co mogłaby sugerować ich liczba. Choćby dlatego, że zesłańcami politycznymi była zdecydowana elita. Potomkowie zesłańców odziedziczyli po przodkach ambicje, chęć wybicia się, wreszcie godnego, dostatniego życia. Podobnie było z dobrowolnymi przesiedleńcami na Syberię. Zazwyczaj byli to ludzie ambitni, nie bojący się trudnych wyzwań, poszukujący lepszego miejsca na ziemi. Obie te postawy prowadziły do zdobywania edukacji, poszukiwania ciekawych, intratnych posad, a czasem do wybijania się ponad przeciętność. Do osiągania i zdobywania celów w nauce, gospodarce, kulturze czy armii.
W zestawie wybitnych postaci Polaków – Sybiraków nie można zapomnieć o urzędnikach, nieraz wysokiego szczebla jak Aleksander Despot-Zenowicz, gubernator tobolski. O polskich kupcach, jak Kazimierz Zieleniewski, właściciel browaru i drukarni, jeden z najbogatszych Polaków na Syberii, czy wreszcie łączący funkcje urzędnicze z handlowymi Alfons Koziełł – Poklewski.
Ostatnie dziesiątki lat przyniosły wiele badań i opracowań, w tym przede wszystkim Antoniego Kuczyńskiego z Wrocławia, na temat twórczej obecności Polaków na Syberii. Oby ta wiedza mogła się nadal poszerzać, a my – poznawać zazwyczaj zapomniane karty z bogatej historii obecności polskiej na rozległych terenach między Uralem, a Oceanem Spokojnym.
Adam Hlebowicz – dyrektor Biura Edukacji Narodowej IPN
Wykorzystana literatura:
Kajdański E., Burzliwe dzieje Kolei Wschodniochińskiej (1898–1998), Warszawa 2000;
Kuczyński A., Syberia. 400 lat polskiej diaspory. Zesłania, martyrologia i sukces cywilizacyjny Polaków. Rys historyczny. Antologia, Krzeszowice 2007;
Niebelski E., Polscy lekarze zesłańcy 1863 r. na Syberii, Studia Polonijne, t. 30, Lublin 2009;
Polacy w nauce, gospodarce i administracji na Syberii w XIX i na początku XX wieku, Wrocław 2007;
Skok H., Polacy nad Bajkałem 1863-1883, Warszawa 1974.
Fot. Geodeci – budowniczowie Wielkiej Drogi Syberyjskiej. Zbiory Tomskiego Okręgowego Muzeum Krajoznawczego im. M. B. Szatiłowa w Tomsku