Artystyczne wyroby z kory brzozy: puzderka, obrazki, wycinanki itp. to ludowa specjalność Wschodu, z którą zapoznałem się bliżej w swoich pobytach na Syberii. Kora to także stosowany w starym budownictwie drewnianym materiał izolacyjny – można by powiedzieć naturalna papa (Buriaci kładli korę na swoje drewniane jurty, a na to usypywali ziemię; korę podkładano pod fundamenty budynków itp.). Ale także – co bardziej zaskakuje – materiał piśmienny, „ruski papirus”. Znane są historyczne zabytki dawnego piśmiennictwa Rusi (już w wieku XI) – gramoty na brzozowej korze. Korę brzozy wykorzystywali niekiedy także polscy zesłańcy za bolszewickich czasów, by zrobić jakiś drobiazg na pamiątkę. Będzie więc poniżej o zeszycie-notatniku z brzozowej kory z czasów bolszewickich wywózek do Rosji mieszkańców ziem wschodnich II Rzeczypospolitej.
„Zeszyt” jest nieco zniszczony, nie ma okładki, tytułu, z zewnątrz jest w jasnych brązach, wewnątrz niektóre strony zachowały wyraźną kolorystykę białej brzozy i fakturę kory; ma siedem kart i fragmenty jednej, spękanej w paski. Zszyty był na grzbiecie mocno szpagatem, ale pozostał tylko fragment tego zszycia. W środku, na jednej z pustych kart, nagryzmolono (niewprawną dziecinną ręką?): „Gormak Władysław” i rok 1945. Nie wiemy, jak to interpretować. Zeszyt zawiera znane wiersze i pieśni (choć ich autorstwa nie odnotowano), Marii Konopnickiej, jak: Poszłabym ja na kraj świata…, Rotę, U okienka, Do granicy, A czemuż wy chłodne rosy czy Pan Balcer w Brazylii, a także inne pieśni polskie patriotyczne. Całość tego zbioru zapisano ładnym, kaligraficznym pismem; można sądzić, że była to dziewczęca lub kobieca ręka.
Z całą pewnością na ten „brzozowy papier” przepisano te i inne teksty z zabranych ze sobą z domu na tułaczkę ulubionych wydawnictw wierszy i piosenek. Można sobie wyobrazić, że ci z wygnańców, którzy takich nie posiadali, kopiowali je dla siebie, a w tym przypadku utrwalono je na korze – z oczywistym i niewątpliwym celem: recytowania, śpiewania, rozpamiętywania.
Poszłabym ja na kraj świata,
Jak ten wiatr, co w polu lata,
Jak ten wiatr, co chmury pędzi.
Białe chmury, puch łabędzi.
W ciemną, mroczną, dal…
Tylko mi cię żal,
Ty ziemio,
Gdzie kurhany ciche drzemią,
Gdzie się w stepach bielą kości.
Gdzie kwiat mdleje od żałości,
Tylko mi cię żal!
**
W chacie u mego siedzę okienka,
Cieniutką nitkę wysnuwa ręka,
Przede mną kądziel siwa, brodata,
A oczy – lecą na kraniec świata!
Z mego okienka widać niemało,
Byle się tylko patrzeć umiało,
Byle tchem ciepłym, od wnętrza chaty,
Odchuchać srebrne na szybach kwiaty…
Wszystkie te wiersze w „naszej brzozowej księdze” mówią o rodzinnej ziemi, tęsknocie, biedzie i nostalgii. Ile musiało się przy ich czytaniu wylać wygnańczych łez…
*
Zeszyt mam „w spadku” po znajomym historyku, śp. Rolandzie Młyniku z Warszawy, który interesował się losami polskich zesłańców XIX i XX w., poznał kawałek Syberii bliższych terenów Bajkału (to akurat wiem dokładnie), zbierał różne pamiątki po zesłańcach, także o tym pisał. Kiedy niedawno wymieniony zeszyt otrzymałam pocztową przesyłką (od znajomej Rolanda Młynika), nie byłem w stanie nic więcej o nim powiedzieć ponad to, co wyżej napisałem. Do zeszytu nie była załączona żadna informacja. Dopiero dziś (10 listopada 2022 r.) odnalazłem zupełnie przypadkiem w innych szpargałach po Młyniku mały skrawek papieru z drukowanym zapisem: „Zeszyt z kory brzozowej z wierszami pisanymi przez Marię Górniak w latach 1941–1943, Ozierki, obwód swierdłowski” (od Swierdłowska – wcześniej i obecnie miasto Jekaterynburg). To wiele wyjaśnia i wyraźnie wskazuje na autorkę, choć nadal nic więcej o niej nie wiemy. A w Ozierkach w opisywanych latach był bolszewicki obóz zasiedlony przez 150 rodzin polskich i ukraińskich, o czym wspomina Michał Prostak wywieziony tam wraz z rodziną z Ukrainy w lutym 1940 r. Napisał o „obozowiczach” m.in.: „Poziom umysłowy był dobry, z wyjątkiem trzech. Moralnie zachowali się dobrze, wzajemne stosunki były dobre” (zob. relację M. Prostaka z 3 X1943 r. ze zbioru Dokumenty Armii Polskiej na Wschodzie, https://www.chroniclesofterror.pl (dostęp: 10 XI 2022 r.). W 1942 r. Prostak wstąpił do Wojska Polskiego formującego się pod komendą gen. Andersa. Być może także dla rodziny Marii Górniak otwarły się później możliwości powrotu do kraju? I stąd ten brzozowy zeszyt teraz w naszych rękach.
**
Należy mieć nadzieję, że odnajdzie się kiedyś rodzina pani Marii Górniak i wtedy dowiemy się więcej o jej zesłańczych losach i brzozowym zeszycie. Uczynimy wszystko, by zachować go dla potomności, by trwał – jako poruszający serca ślad polskiego pobytu na „nieludzkiej ziemi”.
Prof. dr hab. Eugeniusz Niebelski (Lublin)