Sergiusz Leończyk
Na przełomie XIX i XX w. na ziemiach Rzeczpospolitej Obojga Narodów zagarniętych wskutek rozbiorów przez Rosję (tzw. Ziemie Zabrane) rozpoczęło się dobrowolne przesiedlenie, nazywane też „syberyjską gorączką”. Co więcej, władzom zaczęło zależeć na wyjeździe Polaków z tych terenów, bo sprzyjało to rusyfikacji Kresów. Chodziło im przede wszystkim o to, żeby pozbyć się niepożądanego elementu polskiego z ziem, gdzie, jak uważał rząd, przeważała „rosyjska i prawosławna ludność”: Białorusini, Ukraińcy i w mniejszym stopniu Rosjanie.
W II połowie XIX w. trudna sytuacja gospodarcza na ziemiach polskich była – podobnie jak w innych krajach Europy – obiektywnym czynnikiem sprzyjającym bezpośrednio emigracji. Wśród przyczyn mających wpływ na ten stan rzeczy wymienia się: duży przyrost demograficzny, układ stosunków własnościowych na wsi, stale wzrastającą liczbę ludności bezrolnej oraz niedostateczny rozwój przemysłu.

W Królestwie Polskim i tzw. Kraju Zachodnim (jak z kolei nazywano zagarnięte ziemie w Cesarstwie Rosyjskim) występowały specyficzne i dodatkowe elementy, które miały wpływ na emigrację: brak własnej państwowości, brak swobód narodowych i ograniczenie kontaktów pomiędzy poszczególnymi ziemiami polskimi. Pogorszenie i tak trudnej sytuacji gospodarczej na ziemiach polskich nastąpiło od 1885 r. na skutek kryzysu rolnego, który rozpoczął się w krajach Europy Zachodniej już w latach 70. XIX w.
Trudna sytuacja gospodarcza sprzyjała emigracji włościańskiej na zachód. Jej duży strumień skierował się do Brazylii, której władze proponowały bezpłatny przejazd i darmowy przydział ziemi. Pragnienie posiadania własnego kawałka ziemi, która wyżywi rodzinę, było tak silne, że zmuszało polskich chłopów do wyjazdu nie tylko za ocean, do Brazylii, ale do równie dalekiej i mało znanej Syberii.
Syberyjska gorączka
Dobrowolne przesiedlenie z ziem dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, nazywane też „syberyjską gorączką”, rozpoczęło się na przełomie XIX i XX w. Co więcej, władzom carskim zaczęło zależeć na wyjeździe Polaków z tych terenów, bo sprzyjało to rusyfikacji Kresów. Chodziło im przede wszystkim o to, żeby pozbyć się niepożądanego elementu polskiego z ziem, gdzie, jak twierdził rząd, przeważała „rosyjska i prawosławna ludność”: Białorusini, Ukraińcy i w mniejszym stopniu Rosjanie. Świetnie to obrazują przykłady z dokumentów Rosyjskiego Archiwum Historycznego w Sankt Petersburgu (РГИА).

9 grudnia 1903 r. generał-gubernator Kraju Północno-Zachodniego Piotr Swiatopołk-Mirski skierował do ministra Wiaczesława Plehwego list, w którym dostrzegał pozytywne aspekty możliwości nadania szlachcie polskiego pochodzenia prawa do przesiedlania się na ziemie skarbowe w azjatyckiej Rosji, ażeby rozładować napięcie wśród szlachty, co miałoby pozytywny wpływ na wyjazd znacznego kontyngentu szlacheckich właścicieli ziemskich z Kraju Północno-Zachodniego i dałoby możliwość rozszerzenia kolonizacji (na Kresach – dop. red.) włościan pochodzenia rosyjskiego i wyznania prawosławnego.

Pierwsza polska wioska na Syberii powstała w roku 1882 w guberni tobolskiej, początkowo pod nazwą Nowe Pole. Założyli ją członkowie kilkudziesięciu rodzin zesłanych po powstaniu styczniowym, którzy postanowili zostać na Syberii, ponieważ po amnestii mieli trudności z powrotem do ojczystych stron. Część z amnestionowanych nawet wróciła do guberni kresowych: mińskiej, mohylewskiej i witebskiej, jednak na miejscu zetknęli się oni z oporem, zarówno ze strony miejscowych władz, jak i okolicznej drobnej szlachty, w tym – nierzadko – nawet własnych rodzin, które nie spodziewały się już ich powrotu z zesłania! Władze syberyjskich guberni przyznały byłym zesłańcom po 15 dziesięcin ziemi rolnej na mężczyznę. Wieś, istniejąca do dzisiaj, rok po założeniu otrzymała nazwę Despotzinowka, na cześć byłego gubernatora tobolskiego Aleksandra Despot-Zenowicza. Znacznie przed powstaniem styczniowym został on – z powodów politycznych – karnie skierowany do pracy na Syberii. W 1862 r. mianowano go gubernatorem tobolskim, jednak pięć lat później odwołano ze stanowiska za wspieranie polskich zesłańców.
Polacy? Litwini? Białorusini?
W podobny sposób powstała druga polska wieś, założona w roku 1893 przez przedstawicieli polskiej szlachty zaściankowej z guberni mińskiej. Pierwotnie nosiła ona nazwę urzędową Urazajski. Jednak polscy osadnicy wywalczyli zmianę nazwy na inną, wyróżniającą ich ze zróżnicowanego etnicznie, ale przede wszystkim z chłopskiego otoczenia. Ich determinacja zaowocowała na początku XX w. nową nazwą miejscowości Mińsk Dworiański. Rzadziej używana nazwa to Mińsk Szlachecki.
Wkrótce na Syberii powstało więcej wsi, zakładanych także przez dobrowolnych przesiedleńców, wywodzących się ze szlachty zaściankowej. Na przełomie XIX i XX w. najwięcej wiosek zostało założonych przez przesiedleńców z Kraju Zachodniego: z Wileńszczyzny, Grodzieńszczyzny i Wołynia. Często były to wioski mieszane etnicznie, w których oprócz Polaków, mieszkali Białorusini, Łotysze i Litwini. Warto zauważyć, że w końcu XIX w. tożsamość narodowa kresowej ludności nie była do końca jednoznaczna. Spis powszechny z końca XIX w. kwalifikował ich – poprzez wyznanie (prawosławne/katolickie) jako Białorusinów, Ukraińców czy Litwinów, choć zapewne nie zawsze oni sami tak się identyfikowali. Przykładem takiej wioski katolickiej (ale czy polskiej?) była Wilenka (w innej wersji: Wilna) w guberni jenisejskiej, w powiecie bałachtyńskim, którą w 1897 r. założyli katoliccy osadnicy z powiatu wilejskiego guberni wileńskiej.

Polscy kolonizatorzy
Syberyjskie władze, które pierwotnie obawiały się zakładania polskich wsi, już po pierwszych dobrowolnych przyjazdach grup Polaków z Kraju Zachodniego zaczęły postrzegać pozytywny wpływ polskich włościan na gospodarkę rolną Syberii. W relacji z pierwszych rosyjskich badań socjologicznych życia syberyjskich przesiedleńców, przeprowadzonych w 1892 r. odnotowano:
Polscy przesiedleńcy – najbardziej kulturalna część ludności, większość z nich zamieszkuje w solidnych domach, czasem piętrowych. Wewnątrz jest schludnie i czystość niewyobrażalna. W oknach białe firaneczki. Podłoga najczęściej malowana. Ściany często tynkowane. Pod ścianami nie rosyjskie ławy, a najczęściej krzesła. W każdym domu jest modlitewnik i kalendarz. Polscy przesiedleńcy to ludzie dość zamożni i przedsiębiorczy. Niektórzy z nich zajmują się handlem (np. skupem bydła).
W 1894 r. gubernator tomski polecił zbadanie wsi zachodnich przesiedleńców. Byli to Litwini, Łotysze (Łatgalowie ) i Polacy, którzy w latach 1868–1888 bez pozwolenia władz przesiedlili się i założyli osady Bajsagolską i Szadowską w powiecie ust-tartaskim. W raporcie pisano o nich: „żyją oni dosyć zamożnie i są zadowoleni z życia; mają chaty zbudowane z okrągłych belek z tarciowymi dachami”. Spośród 16 polskich rodzin osiadłych w osadzie Bajsagolskiej, dwanaście zbudowało chaty już w pierwszym roku, osiem od razu zaczęło orkę ziemi. W następnym roku przyłączyły się do nich jeszcze cztery rodziny. Jednak nie wszyscy polscy przesiedleńcy zajmowali się uprawą roli i przetwórstwem zboża, a raczej handlem zbożem. Większość z nich w drugim roku pobytu decydowała się również na hodowlę bydła. Średnio na rodzinę katolików-przesiedleńców w tych osadach przypadało mniej więcej po 6 dojnych krów, 5 sztuk wytrzebionego bydła oraz po 15 owiec. Zwierzętom hodowlanym poświęcono w raporcie szczególną uwagę: Chociaż i miejscowej rasy, ale dzięki dobremu doglądaniu są spasione i dają dobrą sierść. Koni trzymają nie dużo i rozmnażać ich nie chcą. Natomiast od krów Polacy gromadzą sporo masła, więcej niż ktokolwiek w okolicach. To tłumaczy się tym, że są zbyt oszczędni, sami niczego nie jedzą.
Gospodarni, sumienni i bardzo pobożni
Na źródła pierwszych problemów polskich przesiedleńców z miejscową ludnością wskazał rosyjski ekonomista Aleksander Kaufman, w swoim opracowaniu o położeniu gospodarczym przesiedleńców z 1894 r. na terenie guberni tomskiej. Jeżeli nadziały ziemi nie graniczyły bezpośrednio, czy nie nakładały się na nadziały ziemi miejscowych włościan, to problemy pomiędzy nowymi przesiedleńcami i rdzennymi Sybirakami nie zaistniały. I takim przykładem była właśnie osada Bajsagolska. Natomiast w osadzie Szadowskiej powiatu ust-tartasskiego doszło do wybuchu niezadowolenia, ponieważ władze odmierzyły i przydzieliły przesiedleńcom nadziały z ziem rdzennych Sybiraków. W odwecie, czy też w ramach rekompensaty, Sybiracy zaczęli nielegalnie rąbać las na ziemiach przyznanych przesiedleńcom. Wówczas ci zajęli bez pozwolenia zaorane ziemie Sybiraków i zasiali je dla siebie. Kaufman również zauważał, że miejscowa ludność bała się wynajmować przesiedleńców do prac sezonowych, bo „to naród przybyły” i nie wiadomo było, czego można się po nich spodziewać. Nie sprzyjało to adaptacji polskich przesiedleńców, którzy chcąc rozwinąć gospodarstwo rolne na nowym miejscu, musieli poszukiwać dodatkowych zarobków. Jednak z biegiem czasu polscy osadnicy zaczęli budzić u miejscowych włościan sympatię, i to przede wszystkim dlatego, że uznawani byli za gospodarnych, sumiennych, oszczędnych do skąpości i bardzo pobożnych.

Dziadek wybrał Syberię
W latach 1896–1897 na południu guberni jenisejskiej powstały wioski przesiedleńców z guberni wołyńskiej: Ałgysztak, Kresławka, Abadziul i Kożuchowski-Aleksandrówka. Były to dosyć ciekawe pod względem etnicznym osady – tworzyli je bowiem nie tylko Polacy, ale również spolonizowani Niemcy oraz tzw. „Mazurzy”, wywodzący się z guberni wołyńskiej. Wieś Kożuchowski-Aleksandrówka oficjalnie powstała w 1897 r. na miejscu osady przesiedleńczej, zaś Kożuchowski w okręgu minusińskim gminy sałbińskiej w guberni jenisejskiej. Jednak mieszkańcy twierdzą, że wieś istniała już na przełomie lat 1893–1894, a jej założycielami byli Polacy z Małopolski. Natomiast dopiero później do wsi przesiedlili się Polacy-Mazurzy ewangelicy. Założycielem wioski miał być chłop o nazwisku Kożuchowski, jednak później, w 1905 r., do wsi przesiedliła się rodzina Aleksandra Kiersza, na którego cześć na początku lat 30. XX w. wioskę przemianowano na Aleksandrówkę.
Wnuk Aleksandra Kiersza wspomina: Rodzina mego dziadka była duża: czterech synów z żonami i dziećmi. Mieszkali wszyscy razem. Gospodarstwo nasze było też wspólne: cztery konie, cztery krowy, trzy cielęta, owce i ptactwo domowe. Oprócz pszenicy i żyta siali len. Z wełny tkaliśmy ubrania.
Inny wnuk przesiedleńców do Aleksandrówki Emil Cekało wspomina: Ojciec i matka nastolatkami będąc, przybyli razem z rodzicami. Rodzinę ojca głód zastał w guberni wołyńskiej. Stąd oni i przyjechali tutaj na swobodną ziemię. Wielu wtedy wyjechało do Brazylii, ale mój dziadek, Michał Cekało, wybrał Syberię.
W 1904 r. w Aleksandrówce istniały 32 gospodarstwa, w których mieszkało 98 osób, w 1909 – 239 osób, w 1917 – 319 osób i 61 gospodarstw, w 1928 – 368 osób i 68 gospodarstw. Nie była to jedyna polska wioska w tym regionie, jednak Aleksandrówka różniła się od innych osad tym, że zamieszkujący tam Polacy byli luteranami, ewangelikami lub baptystami. Swoją wiarę Polacy i Niemcy przywieźli z Wołynia, gdzie w drugiej połowie XIX w., z powodu niezadowolenia z działalności luterańskiego duchowieństwa, znacznie zwiększyła się liczba innych odłamów protestanckich – w tym baptystów.
Na oryginalność osady, ładnie położonej w gminie sałbińskiej w powiecie minusińskim, zwrócił uwagę wizytujący przesiedleńców Aleksander Korniłow, urzędnik irkuckiego generał-gubernatorstwa. W lecie 1896 r. odnotowuje on w swoim sprawozdaniu: Włościanie byli dosyć zamożni i odróżniali się od syberyjskich chłopów jakąś niezawisłością. Wielu z nich swoim wyglądem również różniła się od reszty. Nosili oni okrągłe kapelusze i wyglądali jak Tyrolczycy, co zresztą współgrało z pięknym górskim krajobrazem tej miejscowości.

60 polskich wiosek
W wyniku reformy włościańskiej rozpoczętej przez premiera Piotra Stołypina, zajmujący się procesami kolonizacji Urząd Przesiedleńczy pod kierownictwem Aleksandra Kriwoszeina zaczął oficjalnie zapraszać rodziny chłopskie nie tylko z Kraju Zachodniego, ale również z Królestwa Polskiego, stwarzając na miejscu dogodne warunki, a przede wszystkim to, co najbardziej skłaniało Polaków do przesiedlania się – przyzwalając na obecność Kościoła rzymskokatolickiego.
Urząd Przesiedleńczy wspierał budowę kościołów i kaplic rzymskokatolickich w nowo powstających polskich wioskach. Wśród takich kościołów były świątynie we wsi Białystok w guberni tomskiej i Wierszyna w guberni irkuckiej.
W latach 1885–1914 na Syberii powstało około 60 wiosek zamieszkałych przez Polaków. Jeżeli chodzi o liczebność osadników polskich, to w okresie od 1896 do 1914 r. z Królestwa Polskiego na Syberię przesiedliło się prawie 9 tys. osób, natomiast z guberni „polskich”, które stały się częścią Kraju Zachodniego (tereny dzisiejszej Ukrainy, Białorusi i Litwy), wyjechało prawie 3 razy więcej Polaków. Liczba przesiedlonych z Kresów wynosiła ok. 25 tys. osób, zatem ogólna liczba polskich przesiedleńców na Syberii wynosiła ok. 34 tys. osób.
Napływ ludności wiejskiej z guberni polskich do guberni syberyjskich jeszcze bardziej nasilił się podczas pierwszej wojny światowej, ale byli to już uchodźcy wojenni. Włościanie polscy osiedlali się najczęściej na terenie Syberii Zachodniej, we wsiach guberni tobolskiej i w obwodzie akmolińskim.

Operacja antypolska na Syberii
Po rewolucji październikowej 1917 r. i repatriacji większej części Polaków do ojczyzny w latach 1921–1924 polską wieś na Syberii czekały trudne czasy. Ze sprawozdania Polskiego Biura Narodowego Komitetu Oświaty (Narkomprosu) z 1924 r. wynikało, że większość ludności polskiej na terenie Syberii zamieszkuje na wsi, ponieważ ta ludność w mniejszym stopniu skorzystała z repatriacji do Polski niż Polacy zamieszkujący syberyjskie miasta. Podkreślano, że polska ludność wiejska na Syberii w mniejszym stopniu jest przygotowana do życia „w nowej rzeczywistości socjalistycznej” i przeszkadzają jej w tym przede wszystkim księża i instytucje kościelne. Zalecano, aby zwracano szczególną uwagę na zakładanie narodowościowych szkół we wsiach zamieszkałych przez Polaków.

Prowadzona przez władze radzieckie polityka kolektywizacji szczególnie dotknęła „narodowościowe wioski”, w tym polskie wsie na Syberii. Przede wszystkim w wyniku zorganizowania kołchozów zlikwidowane zostały polskie chutory (folwarki), uważane przez władze za „pozostałości prywatnej kapitalistycznej własności”. Polskie chutory szczególnie liczne były w obwodzie omskim i okręgu tomskim. W 1929 r. zaczęto wysiedlać z nich Polaków do większych wsi rosyjskich, a ich ziemie przekazywać do nowo powstałych kołchozów. Większość polskich włościan po tych radykalnych zmianach wyjeżdżała do miast.
W latach 1937–1938 w ZSRR organy NKWD przeprowadziły represyjną operację antypolską. W ciągu niespełna dwóch lat w obwodzie irkuckim zamordowano 96 proc. wszystkich aresztowanych Polaków, zaś w nowosybirskim – 94 proc.! Nic więc dziwnego, że starając się zasymilować z sowieckim otoczeniem, ich rodziny nierzadko wyrzekały się swej narodowości i języka.

Po drugiej wojnie światowej zachowało się przynajmniej 30 wsi polskich na Syberii, jednak w latach 70. XX w. w wyniku polityki likwidowania „wsi nieperspektywicznych”, większość polskich wsi przestała istnieć. Ich mieszkańcy wyjeżdżali do dużych miast syberyjskich, a nierzadko potomkowie dobrowolnych osadników łączyli się z potomkami zesłańców polskich, zakładając nowe rodziny. Największe grupy potomków polskich osadników dobrowolnych pozostały w Tiumeniu, Omsku, Tomsku, Krasnojarsku, Abakanie i Irkucku.
Zostało siedem wiosek
Na przełomie XX i XXI w. na terenie Syberii istniało tylko siedem wiosek polskich. W czterech z nich działają organizacje polonijne (filie), kościoły i szkółki polonijne. Są to: Wierszyna (odwód irkucki), Znamienka (Republika Chakasja), Białystok (obwód tomski) oraz Despotzinowkoje – Despotzinowka (obwód omski).

W obecnych czasach najbardziej etnicznymi wsiami polskimi są: wieś Wierszyna, założona przez osadników z Królestwa Polskiego oraz wieś Aleksandrówka, założona przez osadników polsko-niemieckich z Wołynia. Z polsko-niemieckiej, ta wieś w latach 90. XX w. stała się polska, bo Niemcy repatriowali się do RFN, a Polacy zostali.


Sergiusz Leończyk jest profesorem Uniwersytetu w Siedlcach.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Literatura:
T. Danilecki, Między mitem i zapomnieniem. Pacyfikacje zaścianków szlacheckich na Ziemiach Zabranych podczas Powstania Styczniowego i deportacje ich mieszkańców na Sybir [w:] Syberia i Polska – miejsca wspólne w literaturze i historii, Białystok 2024, s. 57–61;
T. Danilecki, „Syberyjska gorączka”, „Zesłaniec” nr 85 (2021), s. 23–34;
S. Leończyk, Polskie osadnictwo wiejskie na Syberii w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku, Warszawa 2017;
S. Leończyk, Polityka przesiedleńcza rządu rosyjskiego wobec chłopów polskich z zachodnich guberni Cesarstwa Rosyjskiego w latach 1885–1914, „Wrocławskie Studia Wschodnie”, tom 16 (2012), s. 9–24.