Flat Preloader Icon

Ferdynand Antoni Ossendowski – pisarz pochowany dwa razy

25/11/2022

Z wykształcenia chemik, naukowiec, dziennikarz, myśliwy, niezmordowany podróżnik i bardzo płodny pisarz. Jego życiorys nadaje się na scenariusz filmu przygodowego. Biografowie twierdzą, że wydał ponad 80 książek, on sam zaś mówił, że 130. Niektóre z nich tłumaczone były na co najmniej 20 języków i stały się światowymi bestsellerami. W okresie międzywojennym był najbardziej poczytnym pisarzem w Polsce. Po Sienkiewiczu żaden polski autor doby międzywojnia nie zdobył na świecie takiej sławy i popularności. Po drugiej wojnie światowej, aż do 1990 r., skazano go na zapomnienie.

Na zdjęciu stoi mężczyzna w garniturze z założonymi rękoma

Ferdynand Ossendowski. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego

Urodził się 27 maja 1876 r. w Lucynie koło Witebska. Studiował w Petersburgu i w Paryżu. Uczestniczył w wyprawach naukowych nad Jenisej, Bajkał i na Kaukaz. Jego chęć podróżowania była na tyle silna, że jako młody chłopak w okresie wakacyjnym zatrudniał się jako pisarz okrętowy na statkach pływających na trasie Odessa–Władywostok. Takim sposobem odwiedził Indie, Japonię, Chiny i wyspy Archipelagu Indonezyjskiego. W 1899 r. wydał po rosyjsku pierwszą książkę opisującą podróż po Ałtaju i stepach kirgiskich. Po studiach pracował w Instytucie Technicznym w Tomsku, publikując artykuły naukowe. Na zlecenie władz wojskowych badał na Syberii i w Mandżurii wykorzystanie surowców mineralnych i roślinnych. Wyniki tych badań publikował w prasie fachowej: rosyjskiej, austriackiej, polskiej. W latach 1918–1920 wykładał chemię i geografię ekonomiczną na Politechnice i Akademii Rolniczej w Omsku. Jako chemik sporo wówczas podróżował – m.in. na Sachalin, do Kraju Ussuryjskiego, Mandżurii, Korei. Pisał artykuły, opowiadania, powieści, stając się w środowisku rosyjskim znanym i popularnym pisarzem. Przez jakiś czas pełnił obowiązki sekretarza filii Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego we Władywostoku.

W 1918 r. został – jak sam twierdził – doradcą do spraw technicznych w walczącej z bolszewikami armii admirała Aleksandra Kołczaka. W 1920 r., po jej klęsce, Ossendowski uciekł konno przez syberyjską tajgę i Kraj Urianchajski (Republika Tuwy) do Mongolii. W 1921 r. znalazł się w Urdze (obecnie Ułan Bator), gdzie poznał generała Romana von Ungerna-Sternberga, dowódcę Azjatyckiej Dywizji Konnej oraz Bogdo-chana, ostatniego władcę Mongolii. Tu poznał również Polaka, Kamila Giżyckiego, walczącego w dywizji Ungerna, z którym kilka lat później pojechał w podróż do Afryki.

na zdjęciu widać mężczyznę z brodą w mundurze z odznaczeniem na piersi

Baron Roman von Ungern-Sternberg. Wikimedia Commons

Przed zdobyciem Urgi przez bolszewików Ossendowski podróżuje, zaopatrzony przez Ungerna w listy polecające oraz auto marki Fiat 501, (które pozostawia gdzieś na pustyni) przez pustynię Gobi, Harbin, Chiny, by stąd statkiem dotrzeć do Stanów Zjednoczonych i dalej do Polski.  Po drodze ginęli jego towarzysze podróży, mimo tego pisał dziennik podróży, opisywał ludzi napotkanych w drodze, ich zwyczaje, tradycje, obrzędy, ale także przyrodę, zwierzęta, rzeki, minerały.

Pod wpływem tych wszystkich przeżyć i doświadczeń powstaje – można by rzec – autobiograficzna powieść Zwierzęta, ludzie, bogowie, wydana w 1920 r. w Nowym Jorku, a w 1922 r. w Londynie. W Polsce ukazała się w 1923 r. pod zmienionym tytułem Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów. Konno przez Azję Centralną. Powieść stała się tak popularna, że w ciągu kilku lat przełożono ją na 19 języków obcych i miała ponad 140 wydań na całym świecie. Nie ma wątpliwości, że po nobliście Henryku Sienkiewiczu, Ossendowski był najbardziej poczytnym polskim pisarzem okresu międzywojennego.

Po tym niesamowitym sukcesie, bazując na swych wspomnieniach i podróżach, pisze dalej – jak to w okresie międzywojennym nazywano – powieści awanturniczo-przygodowe. W latach 1924–1926 wraz z żoną i Kamilem Giżyckim podróżuje kilkakrotnie po Afryce Północnej i Zachodniej. Cały czas pisze. Część jego powieści, artykułów wydawano najpierw za granicą (w języku angielskim, francuskim), a dopiero potem w Polsce, jak np. dwutomowy, liczący 800 stron zbiór afrykańskich reportaży literackich, napisanych żywym, barwnym stylem. W Polsce ten zbiór ukazał się w 1926 r. pod tytułem Płomienna Północ. Pozytywna recenzja ukazała się nawet w słynnym „The Geographical Journal” – oficjalnym organie Królewskiego Towarzystwa Geograficznego w Londynie. Oto jej fragment: [książka] „jest cennym komentarzem do kontrowersji, która powstała dookoła jego azjatyckich wędrówek. Rzuca bowiem światło na bystrość autora i jego zdolność robienia spostrzeżeń i zbierania wiadomości (…)”.

W latach 30. Ossendowski, najpopularniejszy wówczas pisarz w Polsce, wydawał od czterech do pięciu książek rocznie, redagował czasopisma, udzielał się towarzysko, podróżował.

na zdjęciu widac kontury sylwetek dwóch mężczyzn. Jeden z nich kuca. Na tle zachodzącego słońca

Ferdynand Ossendowski (z lewej) podczas wyprawy do Gwinei. 1926 r. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego

Dlaczego więc po II wojnie światowej tak poczytny pisarz został z dnia na dzień zapomniany? Ano za sprawą drugiej pod względem popularności książki jego autorstwa, wydanej w 1930 r. pod tytułem Lenin. Była to fabularyzowana biografia wodza rewolucji październikowej, zawierająca nie tylko ostrą krytykę rewolucji i komunizmu, ale też opisująca finansowanie przez wywiad niemiecki działalności Lenina i partii bolszewickiej. Nic więc dziwnego, że przez Sowietów został znienawidzony. W 1951 r. wszystkie książki Ossendowskiego objęto cenzurą i wycofano z bibliotek. Można je było wznawiać dopiero od 1989 r.

Wojnę wybitny pisarz spędził w Warszawie, angażował się w działania konspiracyjne Stronnictwa Narodowego. Ostatnie miesiące życia spędził w Żółwinie, zmarł w szpitalu w Grodzisku Mazowieckim 3 stycznia 1945 r., tuż po tajemniczej wizycie niemieckiego oficera, podającego się za krewnego barona Ungerna. Z nim wiąże się ciekawa historia śmierci Ossendowskiego, jak i dotąd nieodnalezionego skarbu Ungerna. Wiadomo, że w 1921 r., po zajęciu stolicy Mongolii – Urgi, bolszewicy nie znaleźli kasy Azjatyckiej Konnej Dywizji, która została wcześniej wysłana z niewielkim oddziałem zaufanych Mongołów i Tatarów dowodzonych przez Polaka Kamila Giżyckiego. Jak pisze biograf Ossendowskiego, Witold Stanisław Michałowski: „Złoto w 24 skrzyniach, każdej ważącej po cztery pudy (ok. 65 kg), zostało załadowane na arby, to jest mongolskie dwukółki. W każdej skrzyni znajdowało się po 3,5 puda złotych monet netto. (…) W odległości mniej więcej 160 km od Chajłaru, po naradzie, postanowili złoto zakopać. W lekko falistej okolicy, pokrytej rzadko krzakami, znaleziono małe zagłębienie, w którym złożono 24 skrzynie i obity cynową blachą kufer barona 7–pudowej wagi”. Kasy dywizji nie odnaleziono do dziś. Jak pisał Ossendowski, w mongolskim klasztorze Wan-Kure jemu i Ungernowi lamajscy mnichowie wywróżyli dzień jego śmierci. Przepowiednia mnicha dotycząca Ossendowskiego mówiła, że nie umrze on, póki Ungern nie przypomni mu, że nadszedł jego czas. Sprawdziło się:  po wizycie tego niemieckiego oficera podającego się za krewnego Ungerna Ossendowski umarł.

Gdy 17 stycznia 1945 r. Armia Czerwona zajęła Warszawę, do Żółwina przyjechali także funkcjonariusze NKWD, szukający Ossendowskiego. Gdy dowiedzieli się, że zmarł dwa tygodnie wcześniej, sprowadzili miejscowego dentystę, wykopali zwłoki, by po uzębieniu upewnić się, że na pewno pochowano ich znienawidzonego wroga.

Piotr Malczewski – podróżnik, fotografik, autor książek o Syberii i Dalekim Wschodzie.

O podróży po śladami Ferdynanda Ossendowskiego czytaj tutaj: https://swiatsybiru.pl/podroze/wedrowka-sladami-ferdynanda-ossendowskiego-po-pograniczu-rosyjsko-mongolskim-i-republice-tuwa/

Skip to content