Flat Preloader Icon

Fotoreportaż: Przeszłość i współczesność na stepach Kazachstanu

15/02/2023

Elżbieta Dziuk-Renik

Pojechałam do Kazachstanu, by spotkać potomków Polaków deportowanych na stepy. Na ziemie, które są częścią krainy określanej w polskim przekazie historycznym mianem Sybiru.

Chciałam zobaczyć wioski, które zakładali przed laty ich ojcowie i dziadkowie. Chciałam poczuć klimat tych dawnych osad. Zobaczyć gliniane chaty, które powstawały z biegiem lat i zastępowały proste ziemianki budowane przed laty przez przodków obecnych mieszkańców. Poczuć zapach stepowych ziół suszących się w tych chatach, woń dymu wydobywającego się o zmierzchu z kominów.

Gdy trafiłam do północnego Kazachstanu, zobaczyłam te wioski. Fotografowałam chaty przypominające zabudowania znane mi z ziem Żytomierszczyzny, Podola, Wołynia. W Jasnej Polanie, w Zielonym Gaju, w Oziornym. Fotografowałam bezkresne pola uprawne, po których niczym statki na oceanie przesuwały się w oddali kontury ciągników i maszyn rolniczych. To był dla mnie sygnał, że wiele się w północnym Kazachstanie zmienia. Mimo błotnistych dróg, mimo dziur i wybojów, które z trudem pokonywała stara i wysłużona żigulowka, którą dotarłam do interesujących mnie rejonów. Jej resory jęczały żałośnie, mój kręgosłup również, a aparaty i obiektywy przeżyły jedynie dzięki grubej warstwie gąbki w moim reporterskim plecaku. Miałam wrażenie, że podczas tej jazdy wróciłam do dawnych lat, do sowieckiej przeszłości…

A potem przyszły zaskoczenia.

Chaty były w większości drewniane lub murowane, już nie gliniane. Swoim obiektywem uwieczniałam nowo wzniesione wiejskie kościoły i kaplice. Budowle, których w przeszłości tu nie było, bo nie pozwalała na ich wznoszenie sowiecka władza. Moja kamera rejestrowała nowoczesne obory, krowy dojone za pomocą automatycznych dojarek karuzelowych. Widziałam nowoczesny fitness klub, restaurację i hotel w Jasnej Polanie. Fotografowałam także ludzi. Ubranych już wedle współczesnej mody, w dżinsowych spodniach, w pikowanych, puchowych kurtkach. Zachwycałam się młodymi drzewami wypuszczającymi pierwsze wiosenne pąki, przy głównym placu osady. Czegoś takiego przed laty w tej polsko-niemieckiej wiosce nie było…

Widziałam zatem nowoczesność, która zaczyna już na dobre gościć w północno-kazachskich wioskach i osadach. Niegdyś kołchozowych czy sowchozowych, dzisiaj należących już do potężnych kombinatów rolnych. Dlatego zamiast pełnej nostalgii fotorelacji obrazującej przeszłość wiosek zbudowanych przez zesłańców na stepach Kazachstanu, przygotowałam fotomigawkę obrazującą przeszłość, ale i nowoczesność.

Przeszłość, która obecna jest w Muzeum Pojazdów i Maszyn Rolniczych w Zielonym Gaju i nowoczesność, której znakiem jest współczesne rolnictwo i hodowla mlecznych krów, które trafiły do Kazachstanu z dalekiej Kanady. Czy to było rozczarowanie, że zamiast fotografowania nędznych chat i ziemianek, przypominających czas zesłańczych dramatów, fotografowałam krowy i nowoczesne obory? Nie, bo we współczesnym Kazachstanie, w środowisku potomków ludności deportowanej w latach trzydziestych XX wieku z Podola i Wołynia, pamięć o dramatycznej przeszłości, o deportacjach i przymusowej pracy ich przodków-zesłańców, łączy się z modernizacją kraju i z nowoczesnością obecną coraz mocnej w ich życiu.

Tekst i fotografie: Elżbieta Dziuk-Renik – podróżniczka, fotografik

Skip to content