Flat Preloader Icon

Fotoreportaż: Martwa Droga

26/01/2023

Tomasz Kizny

Cień śmigłowca sunie po zielonej lasotundrze poprzecinanej meandrami rzek, jak okiem sięgnąć żadnych ludzkich osad. Nagle pojawia się regularna linia jak smagnięcie przecinająca pejzaż i ginąca w niebieskawej mgiełce na horyzoncie. Pilot helikoptera odwraca głowę i krzyczy przez szum silników: Wot ona – stalinka.

Martwa Droga, stalinka, transpolarka to zwyczajowe nazwy nieukończonej linii kolejowej Czum (dzisiaj Seida) – Salechard – Igarka budowanej w latach 1947–1953 przez ok. 70 tys. więźniów, także Polaków. Trasa długości 1300 km na wysokości koła podbiegunowego miała być pierwszym odcinkiem Wielkiej Transpolarnej Magistrali Kolejowej biegnącej do wybrzeży Morza Ochockiego i na Czukotkę. W zamyśle Stalina – lądowym duplikatem Północnej Drogi Morskiej o znaczeniu militarnym i gospodarczym. Ale biorąc pod uwagę skalę, warunki terenowe i gigantyczne nakłady, projekt był nieracjonalny. Budowa postępowała z wielkim trudem: latem wieczna zmarzlina wytapiała się pod nasypem kolejowym, deformowały się tory, waliły mosty; 700 km trasy ukończone do 1953 r. wymagało nieustannych remontów. Absurd transpolarki przerwała dopiero śmierć Stalina. Dwa tygodnie po pogrzebie rząd ZSRR polecił natychmiastową likwidację budowy. W lasotundrze porzucono składy pociągów, materiały budowlane i opróżniono ok. 100 łagrów.

Helikopter wysadził naszą trzyosobową ekspedycję na transpolarce latem 1990 r. Przedzieramy się po zarośniętej trasie Martwej Drogi. Nasyp kolejowy co jakiś czas znika w bagnie, pokonujemy zawalone mosty, natrafiamy na zardzewiałe lokomotywy stojące na torach w gęstwinie zieleni jak surrealne zjawy. Łagry dla ok. 500 więźniów znajdujemy co 8–10 km. Mroczne wnętrza baraków, pod ścianami dwupiętrowe prycze, pośrodku piec, porzucone więźniarskie rękawice, filcowe buty walonki, czapki-uszanki. Cisza, tylko na zewnątrz świergot ptaków. Nie ma uczucia grozy, ale świadomość, że w takiej scenerii, rozgrywały się ludzkie dramaty opisane przez Sołżenicyna, Herlinga-Grudzińskiego, Szałamowa i innych.         

Przyroda pochłania obozy, jakby chciała zatrzeć ślady ludzkiego szaleństwa. Zaborcza roślinność wciska się w szczeliny baraków, brzozy i cedry zasłaniają wieżyczki strażnicze, w trawie butwieją przewrócone słupy ogrodzeń z zardzewiałym drutem kolczastym. Łagrowe cmentarze są praktycznie nie do odnalezienia w gęstwinie roślinności.      

Martwa Droga bywa przedstawiana jako alegoria sowieckiego komunizmu – drogi budowanej wbrew zdrowemu rozsądkowi, opłaconej milionami ofiar i prowadzącej donikąd.

Po dwóch tygodniach docieramy do Jermakowa, opustoszałego osiedla na brzegu Jeniseju, też zbudowanego przez więźniów – głównej bazy wschodniego odcinka strojki. Jego jedynym mieszkańcem jest rybak Borys Choczujew, mieszka tu samotnie jak mimowolny „kustosz” tego muzeum terroru i absurdu, które zaczyna się za drzwiami jego chaty i ciągnie przez setki kilometrów syberyjskich pustkowi. W umówionym dniu helikopter zabiera nas do Igarki, wrócimy tu jeszcze wiosną 1991 r.

Fotografie i tekst: Tomasz Kizny

Tomasz Kizny jest fotografikiem i dziennikarzem, autorem (we współpracy z Dominique Roynette) albumu fotograficznego pt. Gulag, Warszawa 2015

Skip to content