Po jego śmierci za trumną szły setki mieszkańców Krakowa. Wielu ludzi obserwowało orszak pogrzebowy z okien, wielu płakało. Później to właśnie krakowianie postawili na jego grobie pomnik. Ale też Apollo Korzeniowski zasłużył sobie na takie pożegnanie całym swoim pracowitym życiem.

Korzeniowski pochodził z patriotycznej rodziny szlacheckiej – jego ojciec Teodor Antoni walczył i w wojnach napoleońskich, i w Powstaniu Listopadowym. Apollo urodził się 21 lutego 1820 r. na Ukrainie, w rodzinnym dworze w Honoratce (dziś jest to wieś w obwodzie winnickim). Ukończył gimnazjum w Żytomierzu, po czym wyjechał na studia do Petersburga. Studiował prawo i orientalistykę. Po powrocie w rodzinne strony podjął pracę jako zarządca dóbr Łuczyniec. Znacznie bardziej interesowało go jednak co innego: w latach wojny krymskiej (1853–1856) próbował doprowadzić do wybuchu antycarskiego powstania na tyłach wojsk rosyjskich. Nie udało się.
W kwietniu 1856 r., po trwających 10 lat konkurach, Korzeniowski ożenił się – jego wybranką była Ewelina Bobrowska, także pochodząca ze szlacheckiego rodu (jeden ze szwagrów Apollona, Stefan, w 1863 r. stanie na czele Rządu Narodowego). Korzeniowscy wydzierżawili wieś Derebczynka. W grudniu 1857 r. przyszedł na świat Józef Teodor Konrad – ich jedyne dziecko. Po latach, jako Joseph Conrad, zyska on rangę klasyka literatury na miarę światową i przyćmi ojca do tego stopnia, że Stefan Żeromski będzie pisał o Apollonie: „Nieznany ojciec znanego pisarza”…
Ponieważ gospodarowanie na roli niezbyt Korzeniowskiemu wychodziło, dość szybko porzucił wieś i w 1859 r. wraz z rodziną osiadł w Żytomierzu. Postanowił zarabiać na życie w zupełnie inny sposób – został korespondentem pism polskich wydawanych w Warszawie i Petersburgu.
Aktywność stricte literacką podjął już wcześniej, jeszcze w czasie studiów, kiedy zaczął pisać cykl poematów religijno-patriotycznych pt. Czyśćcowe pieśni. Początkowo niczego nie ogłaszał drukiem, gdyż uniemożliwiała mu to carska cenzura – jego wiersze kolportowano po dworach szlacheckich w odpisach. Jednak po wojnie krymskiej cenzura zelżała. Wtedy to Korzeniowski w 1855 r. opublikował w jednym tomie szereg wierszy oraz dramat Komedia, którym wywołał burzę: krytyka polskiej szlachty mieszkającej na Ukrainie była na tyle zjadliwa (autor zarzucał jej próżność, chciwość i ograniczone horyzonty), że przez następnych niemal 100 lat sztuka nie została wystawiona ani razu. Kolejne dzieło Korzeniowskiego, wydany kilka lat później dramat zatytułowany Dla miłego grosza, raz jeszcze poruszył środowisko szlacheckie, któremu autor bezpardonowo zarzucał pogoń za dobrami materialnymi.
W Żytomierzu Korzeniowski włączył się w działalność społeczną i konspiracyjną. Poluzowanie carskiej śruby po wojnie krymskiej pozwoliło Polakom uwierzyć, że ich sytuacja może się poprawić, tylko trzeba o to zawalczyć. I tak Korzeniowski zaangażował się w tworzenie organizacji, której celem było m.in. szerzenie wiedzy ekonomicznej i wydawanie pisma poświęconego kwestiom rolniczym; apelował też o wystosowanie do cara postulatu w sprawie administracyjnego złączenia tzw. Kongresówki z Ziemiami Zabranymi. Głosił konieczność uwolnienia chłopów z poddaństwa, jakkolwiek był już ostrożniejszy w kwestii ich uwłaszczenia. Podkreślał znaczenie tradycji jako spoiwa tego, co w narodzie polskim było najlepsze – i dzięki czemu w ogóle można było myśleć o odzyskaniu niepodległości. Tradycja była dla niego tak ważna, że nieufnie podchodził choćby do nowinek zmierzających do modernizacji gospodarki.
Wiosną 1861 r. Korzeniowski z uwagą śledził manifestacje, jakie miały miejsce w Warszawie – i organizował żałobne obchody masakr, do których dochodziło w ich trakcie (m.in. 8 kwietnia 1861 r., kiedy to Rosjanie ostrzelali manifestantów na placu Zamkowym). Skutkiem były starcia z policją i aresztowania. Działalność Korzeniowskiego doprowadziła do tego, że był śledzony przez policję carską. W maju 1861 r. opuścił Żytomierz i zamieszkał w Warszawie – początkowo sam, żona z synem dołączyli do niego w sierpniu.
W nowym miejscu ani myślał odpoczywać. Organizował manifestacje religijno-patriotyczne, m.in. w ten sposób uczcił rocznicę unii lubelskiej i unii w Horodle (w tej drugiej manifestacji uczestniczyło kilkanaście tysięcy osób z Królestwa, Litwy i Galicji), tak właśnie podkreślając jedność ziem tworzących dawną Rzeczpospolitą. Tuż przed wyborami samorządowymi we wrześniu 1861 r. ogłosił odezwę „Mandat wyborców”, w której podkreślał, że obowiązkiem wybranych radnych powinna być walka o interesy wszystkich narodów zamieszkujących Polskę przedrozbiorową.
Szybko wszedł też w środowisko warszawskich konspiratorów, zbliżając się do stronnictwa „Czerwonych”. To on był inicjatorem połączenia działających do tej pory oddzielnie niewielkich kółek konspiracyjnych, do czego doszło w październiku 1861 r. Sam znalazł się w stojącym na ich czele Komitecie Ruchu. Członkowie tej komórki rozdzielili między siebie poszczególne dziedziny (dotyczące m.in. skarbu czy propagandy), tworząc tym samym zalążek polskiego państwa podziemnego. W planach spiskowców było gromadzenie broni i funduszy oraz walka o Polskę w granicach przedrozbiorowych.
Niestety, zaledwie po kilku dniach działalności Komitetu Apollo Korzeniowski został ujęty przez carską policję i osadzony w X pawilonie Cytadeli. Podczas przesłuchań nie wydał żadnego ze swoich współtowarzyszy. W maju 1862 r. skazano go, wraz z żoną, na zesłanie do Wołogdy. Tam dotarła do niego wieść o wybuchu Powstania Styczniowego. Zdaniem Korzeniowskiego – zdarzyło się to za wcześnie.
Na zesłaniu powrócił do pracy literackiej. Napisał m.in. dramat Bez ratunku oraz rozprawę Studia nad dramatycznością w utworach Szekspira. Przekładał na język polski literaturę obcą, m.in. dzieła Szekspira, Wiktora Hugo, Charlesa Dickensa.
Latem 1863 r. Korzeniowscy, w związku z pogarszającym się zdrowiem Eweliny, uzyskali zgodę władz na przeniesienie się do Czernihowa. Nie minęły dwa lata, a Korzeniowska zmarła na gruźlicę. Po jej śmierci zaczął mocno podupadać na zdrowiu także i Apollo – on również chorował na gruźlicę, dodatkowo osłabiała go choroba serca. Mimo iż opadał z sił, spędzał dużo czasu na pisaniu. Wiosną 1866 r. podjął trudną decyzję: odesłał syna do swojego szwagra Tadeusza Bobrowskiego. W grudniu 1867 r. sam Apollo w końcu otrzymał zgodę na wyjazd z Rosji. Najpierw przyjechał do Lwowa, aby ostatecznie wiosną 1869 r. osiąść wraz z synem w Krakowie. Tam, mocno już słaby i schorowany, znów zaczął działać i nawiązał kontakt z nowo utworzonym pismem „Kraj”; planował też dalej pisać. Miał nadzieję, że pokona chorobę. Nie udało się – zmarł 23 maja 1869 r. Został pochowany na Cmentarzu Rakowickim.
Konradem opiekowała się dalej jego babcia, Teofila Bobrowska, a później wuj Tadeusz. W 1873 r. nastoletni chłopak powrócił do Krakowa. Od kilku już lat był honorowym obywatelem miasta – otrzymał ten tytuł w uznaniu zasług swego ojca.
Oprac. Anna Pyżewska