Flat Preloader Icon
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku

Pokaż więcej wyników

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
"><font style="vertical-align: inherit
"><font style="vertical-align: inherit
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku

Pokaż więcej wyników

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
"><font style="vertical-align: inherit
"><font style="vertical-align: inherit
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku

Pokaż więcej wyników

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
"><font style="vertical-align: inherit
"><font style="vertical-align: inherit

Jakuck i okolice – notatki z zimowej wyprawy do Republiki Sacha

16/12/2024

Anna Zapalec

Jeśli ktoś interesuje się Jakucją, prędzej czy później natrafi na obszerną relację Adama Kamieńskiego-Dłużyka, pierwszą i najstarszą polską publikację poświęconą temu regionowi. Ten polski szlachcic został wzięty do niewoli rosyjskiej w kwietniu 1660 r. w bitwie nad rzeką Basią w rejonie Mohylewa. Początkowo zesłany na Syberię, służył w oddziałach kozackich, m.in. w Tobolsku i Jenisejsku, a w sierpniu 1662 r. trafił do Jakucka, gdzie przez pierwsze lata pełnił służbę wojskową. Brał udział w wyprawach kozackich aż po wybrzeża Oceanu Lodowatego i na tereny leżące w dorzeczu rzeki Amur, odkrywając nieznaną i tajemniczą Syberię Wschodnią. Następnie spisał swoje doświadczenia i dzięki temu pozostawił diariusz z barwnymi opisami syberyjskich obszarów i z pierwszą etnograficzną charakterystyką miejscowego ludu Jakutów. Niektóre jego fragmenty zabrałam ze sobą wyjeżdżając do Jakucji w 2013 r., jako odległe świadectwa z przeszłości.

Drewniana baszta przysypana śniegiem.
Baszta dawnego fortu obronnego w Jakucku.

Jakucja jest olbrzymim regionem, wciąż przyrodniczo dzikim i geograficznie zaskakującym, bo większość jej obszaru nie jest zagospodarowana przez człowieka. Jest krainą pełną różnorodności, potężnych gór i olbrzymich rzek, których rozmiarów nie potrafimy sobie nawet wyobrazić, a są one życiodajnymi siłami tego kraju, bo mieszkańcom dostarczają wody, różnych gatunków ryb i stanowią dla części miejscowości jedyne trasy komunikacyjne. Podobnie jak lasy, skąd nadal pozyskuje się zwierzynę, futra i opał. Ziemia, skuta wieczną zmarzliną, skrywa bogactwa mineralne, w tym złoto i diamenty, z których Jakucja słynie. Jest to kraj zamieszkały przez różne narodowości, ale wśród nich wciąż najliczniejszą grupę stanowią Jakuci – lud, który zamieszkiwał te tereny jeszcze przed czasami rosyjskiej kolonizacji, a pomimo rusyfikacji i sowietyzacji zachował swoją bogatą kulturę, a przede wszystkim język. Pomógł w tym polski XIX-wieczny zesłaniec Edward Piekarski, który napisał słownik języka jakuckiego, o czym Jakuci pamiętają do dnia dzisiejszego. Inny Polak, Wacław Sieroszewski, także zesłaniec, napisał pierwszą wnikliwą analizę etnograficzną i antropologiczną pt. „12 lat w kraju Jakutów”, która została wydana po raz pierwszy w 1896 r. Książka zawierała opisy jakuckich obyczajów oraz wielu innych elementów kultury tego ludu.

Dzisiaj Republika Sacha (Jakucja) jest częścią Okręgu Dalekowschodniego Federacji Rosyjskiej i obejmuje 1/5 całego obszaru współczesnej Rosji. Jednocześnie jest jednym z najsłabiej zaludnionych regionów, bo na terytorium 3,1 mln km kwadratowych zamieszkuje zaledwie 1001,6 tys. osób (według danych rosyjskich z 2024 r.). Obszar ten charakteryzuje ostry klimat kontynentalny, z wielkimi różnicami temperatur zarówno pomiędzy latem a zimą, jak i między dniem a nocą. To właśnie w Jakucji zanotowano najniższe temperatury na świecie, a centrum zimna stanowią wsie Tomtor niedaleko trasy kołymskiej i Ojmiakon nad Indygirką. W Tomtor w 2004 r. temperatura spadła w styczniu do rekordowych minus 72,2 stopni Celsjusza. Jednak dla większości terenów Jakucji temperatura powietrza w styczniu kształtuje się na poziomie około 30 stopni poniżej zera. Maria Mierzyńska deportowana z rodziną 29 czerwca 1940 r. do jednego z osiedli specjalnych w rejonie ałdańskim w Jakucji o tamtejszych syberyjskich mrozach pisała następująco: „W powietrzu była taka cisza, taki nieruchomy spokój, jakby ono zamarzło. Pośliniony palec wysychał z chwilą odjęcia go od ust. Odnosiło się wrażenie przebywania w olbrzymiej szklanej przestrzeni, od której błękitnawej otoczki szedł przejmujący chłód, gotów lodowatym dotknięciem stłumić każdy odruch ciepła i życia” (cyt. za: M. Mierzyńska, Nie pytajcie dlaczego, Kraków 2014, s. 119.)

Zaśnieżona droga wśród wzgórz.
Zima w Jakucji. Temperatury w styczniu oscylują wokół 30–40 stopni Celsjusza poniżej zera.

Podróżując po Jakucji należy znać podstawowe informacje o tym regionie, aby dobrze wybrać termin wyjazdu oraz przygotować się adekwatnie do warunków klimatycznych i geograficznych. Jakucja pełna jest kontrastów i osobliwości, a klimat to tylko jedna z nich. Aż 40 proc. jej terytorium leży za kołem podbiegunowym i sroga zima czyni z niej krainę mrozu, śniegu, lodu. Z drugiej strony, na wielu obszarach lato może być tutaj bardzo gorące, a w niektórych miejscach temperatury mogą dochodzić do plus 40 stopni Celsjusza. Jednak nawet wtedy słońce nie jest w stanie roztopić wiecznej zmarzliny, która sięga co najmniej kilkuset metrów w głąb ziemi. Tego ciepła wystarcza jedynie na tyle, aby naruszyć nieco wierzchnią warstwę zmarzniętej ziemi i wtedy wiosną i latem Jakucja zmienia się w wielu miejscach w nieprzejezdną, podmokłą i bagnistą krainę. Są więc takie rejony, do których można dotrzeć tylko zimą, gdy woda zamarza. Podróż zimą jest także wolna od insektów, np. komarów i meszek, które dokuczają późną wiosną i latem, gdy bagniste wody nagrzewają się, stanowiąc środowisko sprzyjające dla ich rozwoju. Dlatego termin mojej wyprawy do Jakucji został ustalony na luty, gdy zima jest tam już w pełni, ale za to można oczekiwać, że podróżowanie będzie odbywało się sprawnie i bez większych przeszkód.

Drewniane zabudowania wśród zaśnieżonych wzgórz
Jakucja zimą.

Natomiast są wtedy inne niebezpieczeństwa, wynikające z surowego klimatu. Kto mieszka w Jakucji lub w innej części Syberii Wschodniej dobrze je zna i umie sobie z nimi radzić, a osoby, które przyjeżdżają tutaj z zewnątrz muszą nauczyć się funkcjonowania w tych zimowych warunkach. Najlepszymi przewodnikami dla mnie okazywali się jak zawsze miejscowi, którzy potrafili udzielić dobrych rad i pomocy oraz pokazali jakąś część swego olbrzymiego kraju. Całościowe poznanie Jakucji jest niemożliwe nie tylko z powodu odległości do pokonania, ale po prostu ze względu na niedostępność części terenów. Dodam tylko, że prawie 2/3 Jakucji stanowią góry i płaskowyże, które na wschodzie i południu wznoszą się na wysokość co najmniej 3000 m. Wacław Sieroszewski pisał o nich: „Głąb lądu zapełniają bezładnie splątane, potężne zmarszczki skał, fałdy, grzbiety, przepaście, łańcuchy gór i ich odnóża” (cyt. za: W. Sieroszewski, 12 lat w kraju Jakutów. Wrażenia i notatki, Warszawa 1900, s. 3).

Zanim wyjechałam do Jakucji, tamtejsi mieszkańcy, z którymi miałam kontakt zaproponowali, że zorganizują dla mnie przede wszystkim ciepłe buty, które będą dostosowane do warunków jakuckiej zimy. Okazało się to bardzo dobrym rozwiązaniem, gdyż miały one filcową podeszwę, grube zamszowe cholewki i były ocieplone wełną. Świetnie sprawdziły się na mrozie, doskonale nadawały się też do chodzenia po lodzie, którego w Jakucku nikt nie kruszył na chodnikach czy drogach, a śnieg był suchy i sypki jak piasek.

Samochody na zaśnieżonej ulicy.
Centrum Jakucka. Lód na drodze nie stanowi problemu dla ruchu samochodowego.

Aby dotrzeć do Jakucji, trzeba pokonać tysiące kilometrów i kilka stref czasowych. Przelot samolotem z Warszawy do Moskwy, a stamtąd dalej do Jakucka był najprostszym sposobem pokonania odległości, liczącej około 8 400 km. Przyleciałam do stolicy Republiki Sacha, aby w centralnym archiwum państwowym w Jakucku odszukać materiały o ludności polskiej represjonowanej na tym terenie w XX w. Przy okazji chciałam też poznać lepiej ten kraj i zobaczyć, jak żyją i pracują tutaj ludzie w czasie syberyjskiej zimy. Zbieranie materiałów i praca w archiwum zajmowała większość mojego czasu, ale równie ważne było poznawanie miasta i jego okolic, o których czytałam w licznych dokumentach, wspomnieniach i relacjach, a nigdy ich wcześniej nie widziałam.

Na jakuckim lotnisku okazało się, że temperatura na zewnątrz wynosiła minus 38 stopni Celsjusza, co stanowiło szok w porównaniu do pogody w Polsce w tym samym czasie. Bardzo szybko zrozumiałam jedną z najważniejszych zasad: że noszenie i pilnowanie rękawiczek i czapki to podstawa bezpiecznego podróżowania. Mimo że z lotniska, które znajduje się w granicach Jakucka, można dojechać do centrum miasta autobusem, przy tak silnym mrozie wybór zdecydowanie droższej taksówki jest dużo lepszym rozwiązaniem. Dzięki temu można dojechać szybko z walizkami pod wskazany adres noclegu. Mróz, którego tak bardzo obawiałam się zaraz po przylocie do Jakucka, później już nie był tak straszny, pomimo że temperatura nadal utrzymywała się poniżej minus 35 stopni.

Lodowe płaskorzeźby wśród budynków miejskich
Lodowe płaskorzeźby na jednym z miejskich placów. W głębi po prawej budynek Zarządu Federalnej Poczty Republiki Sacha (Jakucja).

Jakuck to miasto stołeczne, w którym zamieszkuje około jednej czwartej ludności Jakucji. Liczy ono ponad 235 tys. mieszkańców, a żadne inne w republice Sacha nie dorównuje mu wielkością. Zostało zbudowane na wiecznej zmarzlinie, gdzie zimą temperatury spadają nawet poniżej minus 40 stopni Celsjusza. Kiedy byłam w Jakucku, taka temperatura zdarzyła się tylko raz i wtedy na zewnątrz wszystkie cząsteczki wody utworzyły gęstą, mroźną mgłę. Ponieważ promienie słońca nie mogły się przez nią przebić, świat za oknem otoczył szary półmrok. Tylko chwilami, gdy słońce świeciło mocniej, promienie przebijały się przez rzednącą mgłę sprawiając, że wyglądała wtedy jak złoty pył.

Centrum Jakucka w dni słoneczne skrzyło się lodem, śniegiem i… diamentami, gdyż liczne sklepy jubilerskie oferowały te drogie kamienie, których ceny w niektórych przypadkach, ze względu na ich wielkość, były wręcz zawrotne. Na głównym placu miasta, jak w wielu rosyjskich miastach na Syberii, znajduje się monumentalny pomnik Lenina, ale bardziej moją uwagę przykuwały duże rzeźby i płaskorzeźby wykute w lodzie, które postawiono na placach i skwerach. Przez większość dni panowała w Jakucku słoneczna pogoda, z idealnie niebieskim niebem, co sprawiało, że promienie słońca czyniły lodowe rzeźby lśniącymi i mieniącymi się na tle okolicznych budynków.

Ludzie nauczyli się tu żyć w ekstremalnie niskich temperaturach, dostosowując się do rytmu przyrody. Znaleźli też sposób, jak budować domy na wiecznej zmarzlinie, aby nie zapadały się w głąb ziemi. Poznałam kilka osobliwości codziennego życia w mieście: zimą samochody, którymi dojeżdża się do pracy mają włączone silniki przez cały dzień, gdyż inaczej, po kilku godzinach stania na mrozie, nie dałoby się ich uruchomić; wiele osób nosi naturalne futra i czapki, gdyż lepiej chronią przed chłodem niż inne rodzaje płaszczy i kurtek zimowych; często widywałam buty wzorowane na dawnej tradycji – tzw. unty (ros. унты) wykonane z naturalnych materiałów, takich jak skóry renifera, sarny, jelenia lub zamszu, wewnątrz ocieplone strzyżonym futrem, posiadające mocną podeszwę ze skóry, czasami z elementami drewna. Unty będące częścią tradycyjnego stroju jakuckiego, zakładane podczas uroczystości, są bogato zdobione, zaś te noszone na co dzień mają dużo skromniejsze hafty o geometrycznych kształtach lub nawiązujące do motywów roślinnych i zwierzęcych.

Wędrując ulicami miasta pamiętałam, że podczas II wojny światowej w Jakucku i w jego okolicach znalazło się co najmniej kilka tysięcy polskich obywateli, w tym duża liczba Żydów. Prawie wszyscy byli zesłańcami lub osobami deportowanymi (przymusowo przesiedlonymi) do Jakucji w latach 1940–1941. W archiwum narodowym w Jakucku widziałam m.in. dokumenty dotyczące polskiej szkoły podstawowej w tym mieście, której budynek niestety nie zachował się do czasów współczesnych. Została otwarta w maju 1942 r. w budynku Jakuckiej Szkoły Felczersko-Akuszerskiej przy ul. Lermontowa i istniała do 1944 r. Miałam również okazję przejrzeć materiały świadczące o warunkach życia polskich zesłańców w różnych miejscowościach Jakucji, do których zostali przymusowo skierowani do pracy. W 1941 r., po zawarciu układu Sikorski-Majski, władze sowieckie zwolniły ich z łagrów oraz osiedli specjalnych, co spowodowało, że wiele z tych osób przybyło do Jakucka i Ałdanu. Większość z nich, ze względu na warunki klimatyczne, geograficzne i komunikacyjne, które uniemożliwiały im opuszczenie tego obszaru, pozostała w Jakucji aż do końca wojny i do Polski wróciła dopiero w ramach akcji repatriacyjnej. Pozostawili oni relacje i wspomnienia, w których można znaleźć sporo szczegółów o warunkach ich życia oraz o Jakucku, Ałdanie czy o innych miejscowościach.

Dawny dom oficera Iwana W. Syrowatskiego z 1870 r. w Jakucku.

Jakuck ma też starą dzielnicę, w której nadal znajduje się sporo drewnianych domów, z pięknie zdobionymi okiennicami i elewacjami. Są one nadal zamieszkałe. Miasto posiada także budynki z przełomu XIX i XX w., w których ulokowane zostały obecnie różne instytucje publiczne. Dla przykładu Narodowa Biblioteka Republiki Sacha w Jakucku mieści się w pięknym zabytkowym budynku z czerwonej cegły z 1911 r. Pomimo długiego okresu sowietyzacji po 1917 r., nadal posiada ona w swoich zbiorach książki sprzed rewolucji bolszewickiej, w tym jedno z pierwszych wydań słownika Edwarda Piekarskiego.

Drewniany, bogato zdobiony budynek przykryty śniegiem.
Jeden z dawnych drewnianych domów w Jakucku przy ul. Jarosławskiego 45.

Jakucja jest krainą wielkich rzek i ich dopływów, a przez jej terytorium przepływa najdłuższa rzeka Syberii – Lena, mająca 4 400 km długości. W okolicach Jakucka jej szerokość, wraz z wyspami, wynosi około 11 km. Zimą, gdy rzeka jest skuta lodem, tworzone są dwa pasy ruchu biegnące po lodzie z jednego brzegu na drugi. Ta „lodowa autostrada” służy nie tylko samochodom osobowym, ale także dużym ciężarówkom, które przewożą materiały i surowce. Wiosną, gdy lody zaczynają pękać, ruch pomiędzy brzegami ustaje do czasu, gdy kra przestanie płynąć. Dopiero wtedy jest uruchamiana przeprawa promowa łącząca ponownie oba brzegi rzeki i zaczynają po niej kursować statki.

Ciężarówka na zaśnieżonej drodze
Samochód ciężarowy na zamarzniętej rzece Lenie. Szerokość Leny koło Jakucka razem z wyspami wynosi w przybliżeniu 11 km.

Zimą Lena jest miejscem, gdzie wielu rybaków stawia małe namioty, aby łowić ryby w niewielkich przeręblach. Spędzają oni tam całe dnie, a rzeka wtedy jest usiana kolorowymi namiotami i zaparkowanymi na niej samochodami. Nadal w Jakucji jednym z tradycyjnych dań lokalnej kuchni, które pojawia się na rodzinnych i towarzyskich przyjęciach, jest stroganina (ros. Строганина) – szlachetna, surowa, mrożona ryba, której mięso kroi się na cienkie plastry i podaje do spożycia z solą i pieprzem, ewentualnie z cebulą oraz kieliszkiem wódki.

Rybacy w lutym na Lenie.

Po drugiej stronie Leny, w miejscowości Niżnij Biestiach, zaczyna się trasa kołymska, licząca ponad 2000 km. Droga biegnie przez Chandygę nad Ałdanem, Ust-Nierę nad Indygirką, a następnie przez obwód magadański aż do Magadanu nad Morzem Ochockim. Część tej drogi została wybudowana przez więźniów sowieckich łagrów, z których wielu wówczas zginęło. Wiosną i jesienią niektóre odcinki są trudno przejezdne, ale zimą i latem można sprawnie podróżować. Należy tylko pamiętać o zabraniu, zwłaszcza zimą, dodatkowego kanistra paliwa, bo miejscowości na trasie są rzadko rozsiane i nie w każdej są stacje benzynowe.

Wschód słońca nad trasą kołymską. Odcinek z Jakucka do Czerkjoch.

Jakucja pozostawiła w mojej pamięci różnorodne obrazy: pomoc ludzi, którzy zechcieli pokazać mi jakuckie osobliwości; wschód słońca nad trasą kołymską; śnieg skrzypiący i mieniący się jak diamenty; mróz szczypiący policzki, a po dłuższym czasie przenikający aż do szpiku kości; smak gorącej herbaty z samowara, której ciepło odmrażało zziębnięte dłonie; dzikie jakuckie konie pędzące po śniegu; potężną rzekę Lenę skutą lodem, po której jeździły wielkie ciężarówki z drzewem, oraz wiele innych.

Wielka szkoda tylko, że we wrześniu 2023 r. zdemontowano w Jakucku pomnik poświęcony polskim zesłańcom okresu XVIII–XIX w. oraz ofiarom represji w XX w. Kilka miesięcy wcześniej usunięto z niego tablice z napisami upamiętniającymi polskich badaczy Jakucji, którzy mieli wybitne osiągnięcia w jej odkrywaniu i badaniu, dzięki czemu zapisali się na trwale w pamięci miejscowej ludności, czego dowody spotykałam w różnych instytucjach i wśród ludzi, z którymi rozmawiałam.

Tekst i fotografie:

Anna Zapalec – historyczka, doktor habilitowany nauk humanistycznych, profesor Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie. Pracuje w Instytucie Historii i Archiwistyki UKEN. Prowadzi badania nad historią II wojny światowej, zwłaszcza w kontekście dziejów Polski. Jej badania koncentrują się w szczególności na Holokauście, zbrodniach wojennych, migracjach przymusowych oraz losach obywateli polskich na terenie ZSRR w XX wieku.

Przejdź do treści