Flat Preloader Icon
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku

Pokaż więcej wyników

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
"><font style="vertical-align: inherit
"><font style="vertical-align: inherit
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku

Pokaż więcej wyników

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
"><font style="vertical-align: inherit
"><font style="vertical-align: inherit
Logo Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku

Pokaż więcej wyników

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
"><font style="vertical-align: inherit
"><font style="vertical-align: inherit

Rybnica 1863. Pomnik carskich „bojców” poległych w walkach z powstańcami Czachowskiego

17/01/2025

Eugeniusz Niebelski

Piszę tekst o Rosjanach i prawosławnym pomniku może w niezupełnie odpowiednim czasie, gdy wojna za polską wschodnią granicą, gdy dewastowane są w tej chwili polskie pomniki w Rosji – także na Syberii, m.in. krzyż na mogile w Miszysze nad Bajkałem, ślad po polskim powstaniu latem 1866 r. Upiłowano u podstawy krzyż, porąbano pamiątkowe tablice (w jęz. polskim i rosyjskim). Nic nie poradzimy, że taka jest nasza tragiczna polsko-rosyjska historia…

Polegli pod Rybnicą 20 października 1863 r.

20 i 21 październiku 1863 r. na Sandomierszczyźnie miały miejsce dwie bitwy z wojskami carskimi dużego, dobrze uzbrojonego i umundurowanego oddziału partyzanckiego, dowodzonego przez głośnego dowódcę Dionizego Czachowskiego, utrzymującego się na polu walki w Świętokrzyskiem od samego wybuchu powstania styczniowego.

Bukówno k.Radomia. 1936 r. Grupa mężczyzn przy mogile dowódcy powstania styczniowego Dionizego Czachowskiego. Widoczna tablica z napisem: 'Ś.p. D. Czachowski, pułkownik i wódz Odz. Powstańczych zginął śmiercią walecznych pod Jaworem 6 XI 1863 r. Żył lat 54.” Narodowe Archiwum Cyfrowe.

Nad ranem 20 października wkroczył Czachowski z Galicji z nowym oddziałem i tegoż dnia stoczył zwycięski bój pod Rybnicą w okolicach Klimontowa. Ale niestety, nazajutrz, w pobliskich Jurkowicach oddział został całkowicie rozbity [sam Czachowski był wtedy z jazdą w Konarach]. Po tych walkach pozostały do dziś mogiły i pomniki historyczne i współczesne – w Rybnicy, Jurkowicach, Olbierzowicach i w Klimontowie, a także w Sulisławicach, Staszowie i Kurozwękach. W śródleśnej Rybnicy ostał się pomnik wystawiony poległym żołnierzom rosyjskim, ufundowany przez Rosjanina Aleksandra Pietrowa (Petrowa), zięcia gen. Wasilija Pogodina, głównego intendenta armii rosyjskiej w Królestwie Polskim w czasie powstania 1831 r., potem nagrodzonego donacją Osiek w Ziemi sandomierskiej.

Pod Rybnicą Czachowski dowodził oddziałem piechoty i jazdy liczącym grubo ponad 600 ludzi; zaatakował go tam z zaskoczenia oddział rosyjski mjr. Czutiego ze Staszowa w sile dwóch rot piechoty i szwadronu jazdy. Chwilami walka toczyła się na bagnety i kosy, straty były duże po obydwu stronach, ale ostatecznie Rosjanie ustąpili i oddalili się w kierunku pobliskich Jurkowic. Część swoich zabitych wojsko miało zabrać ze sobą, innych 13 pozostało na placu boju. Strona polska miała 27 zabitych, których później pochowano na cmentarzu w Klimontowie. Nazajutrz oddział partyzancki – ale już bez Czachowskiego, który przebywał chwilowo z jazdą w Konarach – uległ pod Jurkowicami, w Samotni, całkowitemu zniszczeniu, przy kilkugodzinnym skomasowanym ataku wojska ze Staszowa, Opatowa i Sandomierza. Wielu powstańców zginęło (w pobliskich Olbierzowicach jest mogiła 52 zabitych), około 150 poszło do niewoli, niedobitki uszły do Galicji. Czachowski nie miał już po co ruszać do Jurkowic, odszedł na północ w stronę Ostrowca, potem ruszył w Lubelskie, zginął na początku listopada w okolicach Solca nad Wisłą.

Pomnik poświęcony poległym żołnierzom rosyjskim, grudzień 2023. Fot. E. Niebelski.

13 poległych w Rybnicy żołnierzy rosyjskich (Dziś w publikacjach regionalnych, także w Internecie nadal pisze się o 40 żołnierzach pochowanych zbiorowo w Rybnicy) pochowano na miejscu, z całą pewnością pod urzędową kontrolą i dozorem*. W jakiś czas później wystawił im pomnik wspomniany Aleksander Pietrow, który wraz z żoną Aleksandrą z domu Pogodin odziedziczył dobra osieckie wraz z oryginalnym pałacem w Wiązownicy-Dziękach, z rosyjskimi architektonicznymi elementami, wzniesionym wcześniej przez Pogodina. Aleksander Pietrow był rosyjskim wysokim urzędnikiem carskim w Warszawie i głośnym wówczas szachistą, teoretykiem szachów, autorem znanych do dziś zagrań szachowych i również autorem broszurek o szachach w jęz. rosyjskim.

Z ziemi ściśniętej w garści kapała krew

Gdy kilkadziesiąt lat temu zbierałem materiały do opracowania o wymienionych bitwach, zapoznałem się też z Rybnicą i okolicami, poznałem teren walk oraz pomnik z prawosławnym krzyżem, a obok miejsce pochówku. Z jego kształtu i wielkości wynikało, że nie było tu typowej zbiorowej mogiły, ale każdy żołnierz leżał osobno. Cmentarzyka już nie było, a na tym miejscu, od prawej strony pomnika, wyrósł gąszcz wysokiej tarniny. Któregoś roku, około połowy lat 80. przeszłego wieku, napotkana obok na polu starsza mieszkanka Rybnicy opowiadała mi, że jeszcze przed II wojną światową w szkole nauczano ją, że w tamtej bitwie Polaków i Rosjan zginęło tak wielu, że „z ziemi ściśniętej w garści kapała krew”. Inni starsi rybniczanie mówili o cmentarzyku obok pomnika. Usłyszałem też opowieść, że pomnik był otoczony czterema kamiennymi, niedużymi słupkami, na których były przytwierdzone carskie metalowe orły, całość łączyły kute pręty albo łańcuchy. Orły – czemu trudno się dziwić – zniknęły po I wojnie światowej i prawdopodobnie także wtedy ktoś dodatkowo pomnik poobijał. Później miejscowi kosiarze, idąc do prac polowych, ostrzyli swoje kosy, sierpy i noże na tych piaskowcowych kamieniach. (Z czasem słupki przepadły, albo zwyczajnie  zużyły się jako osełki).

Pomnik poświęcony poległym żołnierzom rosyjskim. 1989 r. Obok dzieci Autora tekstu. Fot. E. Niebelski.

Minęło parę lat od opisywanego spotkania pod pomnikiem. Z cmentarzyka zniknęła tarnina, a na tym miejscu właściciele przyległego pola założyli ogródek warzywny. „Panie – powiedziała ta sama kobieta – tu nawet kapusta nie chce rosnąć!” Ale pomnik stał i nadal stoi, nawet pojawiają się przy nim kwiaty, a w okresie Wszystkich Świętych zapalane są tam znicze. Słyszałem, że robią to dzieci szkolne.

Pomnik stoi pod lipą – niegdyś pokaźnych rozmiarów, może nawet pamiętającą tamte tragiczne dzieje, ale ostatnio jej rozłożyste konary zwaliła burza, więc trzeba było ją poprzycinać –  przepadł ogromny liściasty parasol. Kiedy zapoznałem się z pomnikiem, był zniszczony, a górna, mniejsza część – blok z osadzonym krzyżem – była ruchoma, bo się odkleiła od płyty i kolebała na różne strony. Obawiając się, że spadnie i się rozsypie, i przepadnie historyczny ślad o bitwie, za każdym moim pobytem (często z dziećmi przyjeżdżaliśmy tu z Klimontowa) podkładałem pod krzyż kamyki albo ułamki gałęzi. Dużo później odkryłem, że został „odnowiony” – w 2008 i 2013 r.; dodano wtedy tablicę m.in. z informacją, że stoi na zbiorowej mogile poległych w bitwie, co jest bardzo wątpliwe. Dlaczego? Ano dlatego, że Pietrow zmarł w 1867 r., cztery lata po tamtej bitwie, a wcześniej zdołał wystawić pomnik. Robiłby to na świeżym jeszcze kopcu ziemnym? Pomnik byłby się wkrótce wywrócił lub zapadł i dziś zapewne nie byłoby po nim śladu. Na tej nowej tablicy nie wyjaśniono niestety, jacy polegli tam leżą. Kto z przygodnych osób, nie znając historii miejsca i bitwy, domyśli się, że tu chodzi o Rosjan?

Napis na pomniku, widoczne ryte fragmenty starego tekstu. Fot. E. Niebelski.

Czy zmarli będą mieli już swój wieczny pokój?

Monument wykonany jest z szarego piaskowca, z dwóch bloków kamiennych i łączącej je płyty, a na szczycie widnieje żelazny kuty krzyż prawosławny. Z całą pewnością pierwotnie miał na froncie taki oto napis: В / память / пoгибшихъ / русскихъ воиновь [lub бойцовъ – bojcow, czyli żołnierzy, wojaków, bojowników lub szeregowców] / во / 1863 году (W pamiat’ pogibszich russkich woinow wo 1863 godu)** – Pamięci poległych rosyjskich żołnierzy w 1863 roku. Z czasem napis uległ uszkodzeniu – zrobiła to chyba natura albo może człowiek. W publikacjach okresu międzywojennego cytowano go w nieco zmienionej formie: „W pamiat’ pawszim woinam w 1863 godu”, obecnie tak samo cytuje się w literaturze historycznej. Rosyjski „woin” (воин) to wojak, żołnierz, wojownik.

W roku 2008 pomnik „odnowiono” – z całą pewnością niefachowo. „Odnowiciel” pomalował go kolorową farbą (jest teraz żółtozielony), zatarł uszkodzony napis, a na tym wypisał ręcznie po rosyjsku: „W pamiat’ pawszim woinam w 1863 godu”***. Zatem słowo „ruskich”, czyli rosyjskich, wypadło zupełnie. Gdy jednak uważnie przypatrzeć się obecnemu napisowi****, obok niego, spod warstwy farby, wyłaniają się czytelne bukwy starego rytego tekstu: przy słowie „pawszim” oraz „woinam” (zob. fotografię); przy pierwszym widać wyraźne „рус…” (rus…), czyli ruskich.

Polski pomnik ku chwale poległych powstańców styczniowych, 2023. Fot. E. Niebelski.

Aż do obecnych czasów ruski pomnik był jedynym świadkiem tamtej bitwy. Polska Odrodzona nie pamiętała, by uczcić pamięć powstańców, a III Rzeczpospolita czekała z tym kilkadziesiąt lat. Dopiero w 150. rocznicę powstania, w 2013 r. powstał taki pomnik (ale inicjatywa lokalna). W pewnej odległości od ruskiego – pomnik polski: drewniany krzyż i metalowy orzeł z rozpostartymi skrzydłami na kamiennym kopcu, z tablicą która czci pamięć polskich ofiar, powstańców Dionizego Czachowskiego. Czy w dolinie rybnickiej zmarli – ruscy i polscy – będą mieli już swój wieczny pokój?

Rosjanin „powstański” i jego żona Aleksandra

Piszę tekst o Rosjanach i prawosławnym pomniku może w niezupełnie odpowiednim czasie, gdy wojna za polską wschodnią granicą, gdy dewastowane są w tej chwili polskie pomniki w Rosji – także na Syberii, m.in. krzyż na mogile w Miszysze nad Bajkałem, ślad po polskim powstaniu latem 1866 r. Upiłowano u podstawy krzyż, porąbano pamiątkowe tablice (w jęz. polskim i rosyjskim). Nic nie poradzimy, że taka jest nasza tragiczna polsko-rosyjska historia.

Aleksandra Pietrowa, 1860. Domena publiczna

A na kanwie historii pomnika w Rybnicy, jego fundatorów i włodarzy donacji osieckiej zaakcentować mocno należy, że Pietrowowie przyjaźnie i towarzysko współżyli z polskimi sferami (także powstańczymi) Warszawy, tam bowiem stale zamieszkiwali. W domu Pietrowów bywał nawet Romuald Traugutt. Ich dzieci uczone były języka polskiego i wychowywane w kulturze polskiej. Aleksandra Pietrowa cały dochód z majoratu ojca przeznaczała na polskie cele społeczne. Znająca świetnie język polski, założyła i finansowała dla kręgów miejskich Warszawy, rzemieślników i czeladników, popularne pismo – „Czytelnię Niedzielną” (wychodziło w latach 1856–1864), którego głównym redaktorem był znany doskonale w stolicy Agaton Giller, były zesłaniec, historyk, konspirator*****. W 1863 r. Pietrowowie wyjechali czasowo za granicę (wcześniej t.r. w Dziękach zmarł stary Pogodin), nie chcąc być świadkami polskiej tragedii i represji carskich. Aleksander Pietrow zmarł w 1867 r. w Warszawie, we własnym domu przy ulicy Chmielnej, Aleksandra odeszła w 1883 r. (obydwoje pochowani zostali w Warszawie). Także i o gen. Pogodinie, zasłużonym intendencie armii carskiej zwalczającej w Królestwie Polskim powstanie listopadowe, można powiedzieć parę dobrych słów. Sam prawosławny, gdy objął dobra osieckie, życzliwie odnosił się do swoich sąsiadów katolików. Kiedy w Wiązownicy spalił im się kościół, wyznaczył działkę i wspomógł ich finansowo przy wznoszeniu nowego. Wybudował także kościół w Osieku. Ten w Wiązownicy stoi do dziś, a miejscowi wiedzą, komu to zawdzięczają. Córce swojej nie zabraniał, ani też nie przeszkadzał w kontaktach z Polakami i w podążaniu polską ścieżką. Historycy piszą: „wrósł w polskie środowisko”. Zamieszkujący w Polsce jego wnukowie spolszczyli się już zupełnie.

Jeszcze w latach 90. przeszłego wieku w Dziękach, przy opuszczonym pałacu Pogodina, odsłaniałem przed małżeństwem polskich Pietrowów, przypadkowo tam spotkanych (pałac jeszcze do nich nie należał), historię ich dziadów i pradziadów, dopiero przez nich odkrywaną. Wkrótce opublikowałem tekst o właścicielach pałacu i szachiście Pietrowie w „Tygodniku Nadwiślańskim” (1993), a później w książce W dobrach Ossolińskich. Klimontów i okolice (1999). Pietrowowie odzyskali pałac w 1997 r. Dziś w Internecie można odszukać sporo tekstów na wspomniane wątki, a także zapoznać się z fotografiami dawnych A.A. Pietrowów oraz poczytać o losach Pietrowów współczesnych.

Aleksandra i Aleksander Pietrowowie są upamiętnieni także w naszej narodowej literaturze, w powieści Zofii Kossak Dziedzictwo (II tom wspólnie z Zygmuntem Szatkowskim, wyd. Warszawa 1996), opowiadającej o latach powstania styczniowego. Występują tu oboje jako „sędzia Petrow” i jego żona, „córka Pogodina”, która „więcej przebywa w towarzystwie polskim niż rosyjskim”. A przecież już wiemy, że nie jest to fikcja literacka, czego dowodem choćby wspomniana gazeta, stworzona nie dla kręgów rosyjskich, ale właśnie polskich (w pracy nad pismem wspomagała Aleksandrę jedna z córek). Pismo było bardzo popularne, m.in. chwalił i czytał „Czytelnię” abp. warszawski ks. Antoni M. Fijałkowski. Mówiono o Aleksandrze, dziś tak też piszą historycy: „Polka z przekonań i języka”. Jej męża uważano za polonofila, a Rosjanie w Warszawie powiadali o nim ironicznie „powstański”, czyli sprzyjający polskim „buntownikom”.

Z potrzeby zachowania dobrej pamięci o tych ludziach oraz moralnego nakazu, że cmentarzy niszczyć nie wolno, także prawosławny pomnik w Rybnicy winien być  chroniony.

Prof. dr hab. Eugeniusz Niebelski (Lublin)

(Śródtytuły w tekście pochodzą od redakcji).

Przypisy:

*W karcie ewidencyjnej (z czterema fotografiami) Konserwatora Zabytków w Sandomierzu nr 105/A/93  – sporządzonej w październiku 1992 r., odnotowano, że w Rybnicy pomnik na mogile 40 żołnierzy carskich wystawił „garnizon rosyjski” [skąd ta informacja, skoro w rubryce o dokumentacji historycznej odnotowano „brak”? – E.N.]. A  „mieszkańcy wsi traktują ten  pomnik jako pomnik 13 poległych w tej bitwie Polaków, palą lampki, składają kwiaty”. Ja znałem ten pomnik już w latach 80. przeszłego wieku, rozmawiałem z kilkoma osobami z Rybnicy, opowiadałem im historię bitwy; o 13 poległych mogli słyszeć tylko ode mnie. „13 Polaków” tam pochowanych wzięło się zapewne z pomieszania wątków – Polacy, Rosjanie, polegli, 13 pochowanych.

** Por. też dwie stare fotografie w tekście Jerzego Kowalczyka w Internecie: Rybnica – Muzeum Historii Kielc, [http://powstanie1863.zsi.kielce.pl/index.php?id=p22].

*** Więcej o pomniku i odnowieniu zob.: P. Sławiński, Losy rosyjskich pomników na terenie powiatu sandomierskiego, w: „Świętokrzyskie Studia Archiwalno-Historyczne” 2021, s. 46–48 (tekstów E. Niebelskiego o bitwie i pomniku Sławiński nie przywołuje).

**** Farba (chyba elewacyjna) i ten napis powinny zostać z tego pomnika fachowo usunięte, w przeciwnym razie pomnik ulegnie całkowitej degradacji! Ciekawe, który konserwator wydał zgodę na takie „odnowienie”.

***** Więcej o działalności społecznej i charytatywnej A. Pietrowej zob. w świetnym, dobrze udokumentowanym tekście I. Krasińskiej i P. Sławińskiego pt. „Polka z przekonań i języka”. Aleksandra z Pogodinów Pietrowa (1815–1883), filantropka, patriotka, wydawczyni i redaktorka, „Studia z dziejów Rosji i Europy Środkowo-Wschodniej”, t. 54, z. 2, s. 43–64.

Bibliografia:

Niebelski E., Bitwa pod Jurkowicami 21.10.1863 r., „Wojskowy Przegląd Historyczny” 1993, z. 3, s. 111–127;

Tenże, Dzieje dwóch bitew oddziału Czachowskiego, w: Drogi Polaków do niepodległości. W 150. rocznicę powstania styczniowego, red. W. Caban, L. Michalska-Bracha, W. Śliwowska, Warszawa 2015, s. 319–343;

Tenże, Poematy o bitwach pod Rybnicą i Jurkowicami w 1863 r., „Wojskowy Przegląd Historyczny”, 1994, z. 4, s. 288–290.

 

 

Przejdź do treści