Flat Preloader Icon
Tadeusz Jasiński – chłopiec, który bronił Grodna

12/09/2023

Tadeusz Jasiński. Grodno

Tadeusz Jasiński. Grodno. Zbiory Stowarzyszenia Grupa „Wschód”. Depozyt Muzeum Pamięci Sybiru

Do niedawna mówiło się, że miał 13 lat. Byli też tacy, którzy twierdzili, że w ogóle nie istniał. A jednak był, i zginął bohatersko broniąc Grodna przed Armią Czerwoną. Nadal jednak wiemy o nim bardzo niewiele.

Urodził się w 1924 r. w Grodnie. Był synem Zofii Jasińskiej, służącej. O jego ojcu nie wiemy nic. Tadeusz mieszkał z mamą przy ul. Bonifraterskiej. Samotna Zofia z trudem wiązała koniec z końcem. Otrzymywała pomoc w ramach miejskiego programu pomocy ubogim. Tadzio był pod opieką grodzieńskiego Zakładu Dobroczynności. Mimo biedy, uczył się w gimnazjum.

Gdy na ulice Grodna wtargnęła Armia Czerwona, oprócz żołnierzy, miasta bronili głównie cywile. Przez trzy dni (20–22 września 1939 r.) z najeźdźcą walczyli harcerze, studenci, nauczyciele i mieszkańcy okolicznych wsi. Młodzi chłopcy atakowali sowieckie czołgi butelkami z benzyną. Jeden z nich zdołał zniszczyć także Tadeusz.

Świadkiem tych starć był Wacław Szczygielski, który opisał je następująco: „W czasie tych walk zostało zniszczonych kilkanaście czołgów sowieckich, których wraki widziałem na ulicach. Pamiętam, że na ulicy Orzeszkowej stał zniszczony jeden z czołgów, który zniszczył mój kolega Jasiński, imienia jego nie pamiętam. Był to mój kolega z ulicy. Miał 15 lat”.

Jednak Sowieci złapali Tadeusza i – zapewne w zemście – przywiązali go do czołgu. W ten sposób stał się „żywą tarczą”. Podczas walk, wleczony na tanku, zmaltretowany chłopiec został kilkukrotnie postrzelony. Gdy maszyna się zatrzymała, podbiegły do niej nauczycielki, Grażyna Lipińska i Danuta Bukowińska, które pomimo gróźb czerwonoarmistów, uwolniły Tadzia i zaniosły go do szpitala. Było już jednak za późno, a rany odniesione przez chłopca zbyt poważne. Zmarł w szpitalu 21 września 1939 r.

Oto fragment książki Grażyny Lipińskiej „Jeśli zapomnę o nich…” wydanej w Paryżu w 1988 r., a następnie kilkukrotnie w Polsce: „Na łbie czołgu rozkrzyżowane dziecko, chłopczyk. Krew z jego ran płynie, strużkami po żelazie. Zaczynamy z Danką uwalniać rozkrzyżowanie, skrępowane gałganami ramiona chłopca. Nie zdaję sobie sprawy, co się wokół dzieje. A z czołgu wyskakuje czarny tankista, w dłoni trzyma brauning, za nim drugi – grozi nam. Z podniesioną po bolszewicku do góry pięścią, wykrzywioną w złości twarzą, ochrypłym głosem krzyczy, o coś oskarża nas i chłopczyka. Dla mnie oni nie istnieją, widzę tylko oczy dziecka pełne strachu i męki. I widzę, jak uwolnione z więzów ramionka wyciągają się do nas z bezgraniczną ufnością. Wysoka Danka jednym ruchem unosi dziecko z czołgu i składa na nosze. Ja już jestem przy jego głowie. Chwytamy nosze i pozostawiając oniemiałych naszym zuchwalstwem oprawców, uciekamy w stronę szpitala. Chłopczyk ma pięć ran od kul karabinowych (wiem – to polskie kule siekają po wrogich czołgach) i silny upływ krwi, ale jest przytomny. W szpitalu otaczają go siostry, doktorzy, chorzy. – »Chcę mamy« – prosi dziecko. Nazywa się Tadeusz Jasiński, ma 13 lat, jedyne dziecko Zofii Jasińskiej, służącej, nie ma ojca, wychowanek Zakładu Dobroczynności. Poszedł na bój, rzucił butelkę z benzyną na czołg, ale nie zapalił, nie umiał… Wyskoczyli z czołgu, bili, chcieli zabić, a potem skrępowali na froncie czołgu. Danka sprowadza matkę. Nie pomaga transfuzja krwi. Chłopiec coraz słabszy, zaczyna konać. Ale kona w objęciach matki i na skrawku wolnej Polski, bo szpital wojskowy jest ciągle w naszych rękach”.

Imię Tadeusza Jasińskiego nadano ulicom w kilku polskich miastach, w Grodnie powstał jego symboliczny grób, a sam Bohater został w 2009 r. pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Skip to content