Martyna Rusiniak-Karwat
Specprzesiedleńcy-uchodźcy (spiecpieriesieleńcy-bieżeńcy) pochodzenia żydowskiego deportowani latem 1940 r. w trzeciej deportacji stanowili – według źródeł NKWD – ponad 84% wszystkich wówczas wywiezionych. Umieszczono ich w 251 osadach specjalnych (specposiołkach) na terenie Związku Sowieckiego*. Kontrolowało ich 158 komendantur NKWD.
Większość deportowanych polskich Żydów pochodziła ze środowisk miejskich i przybyła na obszary okupowane przez Sowietów z terenu okupacji niemieckiej. W latach 1939–1940 nie zostali objęci niemiecko-sowiecką wymianą ludności i odmówili przyjęcia sowieckich paszportów. Byli wśród nich rzemieślnicy, nauczyciele, prawnicy czy lekarze, chasydzi, ortodoksi i Żydzi zasymilowani i spolonizowani. Wielu nigdy nie zajmowało się pracą fizyczną. Niektórzy pozostawili świadectwa opisujące swoje przeżycia, nie zawsze dookreślając w nich miejsca pobytu, wspominając zsyłkę „w głąb ZSRS” lub „na Sybir”. Wielu, szczególnie w języku jidysz, zapisało nazwy miejsc tak, że trudno je dziś zlokalizować na mapie. Przy tym kraina, którą określali mianem Sybiru, niekoniecznie była Syberią w rozumieniu geograficznym.
Czterej żydowscy zesłańcy
Niniejszy artykuł przedstawia Sybir widziany oczami Żydów polskich: Zygmunta Blumenfelda i Henryka (Hermana) Markiewicza (braci ciotecznych) oraz Mosze Bergera Gecla Lustgartena.
Mosze Berger urodził się 2 listopada 1919 r. w Olkuszu, w biednej rodzinie ortodoksyjnej. Ukończył wieczorową szkołę zawodową, pracował jako malarz. 14 listopada 1939 r., wraz z siostrą Felą, uciekli z rodzinnego miasta i po kilku tygodniach wędrówki znaleźli się w Samborze. Stamtąd 29 czerwca 1940 r. zostali zesłani nad Angarę w obwodzie irkuckim, a następnie do Jakucji, w pobliże osiedla Jur. W chwili wywózki Mosze miał 20 lat.

Henryk (Herman) Markiewicz (ur. 16 listopada 1922 r.) wywodził się z krakowskiej, spolonizowanej rodziny kupieckiej. Ukończył Państwowe Liceum im. Bartłomieja Nowodworskiego. W domu rozmawiano po polsku, a na Boże Narodzenie ubierano choinkę. Rodzice należeli do żydowskiej gminy wyznaniowej. „Ich religijność była jednak płytka i letnia, ograniczała się do najbardziej podstawowych rytuałów i zwyczajów” – wspominał. Na początku września 1939 r., razem z kuzynem Janem Ulreichem, uciekł przed Niemcami do Lwowa. W domu została matka i młodszy o 10 lat brat Adam. We Lwowie Henryk kontynuował naukę, którą porzucił po wprowadzeniu sowieckiego systemu edukacyjnego.

Zygmunt Blumenfeld urodził się 1 sierpnia 1913 r. w rodzinie Juliusza i Anny z Horowitzów, również w Krakowie. Był ciotecznym bratem Markiewicza i miał duży wpływ na jego rozwój intelektualny. Ukończył Prywatne Gimnazjum Męskie im. Stanisława Jaworskiego, a w 1935 r. studia na Wydziale Prawa i Administracji UJ. Pracował m.in. jako aplikant adwokacki. W 1939 r. doktoryzował się z prawa. Jak po latach napisze Markiewicz: „Polityką zajmował się mało; miał wówczas sympatie liberalno-demokratyczne. Nie zrywając z judaizmem, żywił jednak – jak zapamiętałem – zapatrywania deistyczne. Zajmował postawę zdecydowanie asymilatorską”. Wojna rozdzieliła go z ukochaną Ireną Gutman, z którą nie ożenił się z powodów finansowych. 6 października, wraz z ojcem i Henrykiem Markiewiczem, dotarli do Lwowa, gdzie spotkali się z ojcem Henryka – Alfredem. Zygmunt pracował tam jako dekorator wystaw. Po odmowie przyjęcia sowieckiego obywatelstwa Blumenfeldowie i Markiewiczowie zostali 29 czerwca 1940 r. deportowani do posiołka oddalonego o około 20 km od stacji Ałtynaj w rejonie Suchołoże, w obwodzie swierdłowskim. Pracowali przy wyrębie lasu.

Gecel (Gecl) Lustgarten (inna forma zapisu nazwiska: Lustgartn) urodził się 27 czerwca 1906 r. w Siedlcach**. Przed wojną mieszkał w Warszawie, gdzie działał w Bundzie oraz w związkach zawodowych. Z zawodu był stolarzem. Po wybuchu wojny, wraz z dwoma młodszymi braćmi (Srulem-Lejbem i Pesachem), opuścił stolicę. Po kilkunastu tygodniach przybyli do Białegostoku. Stąd, 29 czerwca 1940 r., ze Srulem-Lejbem i jego żoną Ruchlą (Rochcze) został wywieziony i dotarł 10 lipca 1940 r. do posiołka „Zimne Jolike/Jalike[?]” w obwodzie wołogodzkim nad jeziorem Onega. Pracował jako stolarz. Miał wówczas 34 lata. Tam wkrótce został aresztowany za antysowiecką agitację i 15 marca 1941 r. skazany na pięć lat łagru. Trafił do obozu Buchta-Nachodka w Kraju Nadmorskim, a następnie do Buchta-Piewek w Czukockim Okręgu Autonomicznym. Okres między aresztowaniem a skazaniem spędził w wielu różnych więzieniach.

Dlaczego pisali wspomnienia?
Blumenfeld i Berger pisali dzienniki z zamiarem podzielenia się wspomnieniami z najbliższymi wówczas kiedy już będą wolni. Berger pisał o swoim dzienniku, że był „jedynym przyjacielem, któremu mogłem się zwierzyć z trosk, przygód i smutku. […]. Wszystkie swoje zmartwienia zapisywałem w moim dzienniku […]. Tylko przed nim mogłem się wypłakać”. Dziennik ten stał się podstawą wspomnień wydanych w 1992 r. w Izraelu w języku hebrajskim, a w 2005 r. (pt. W tajgach Sybiru) – po polsku.
Blumenfeld pisał dzienniki dla swoich najbliższych, od 1 września 1939 do 30 sierpnia 1944 r. Według Markiewicza, prawdopodobnie zamierzał je opublikować, o czym świadczyłaby ich staranna forma literacka. Dziennik został wydany po jego śmierci. Motywy swojego pisania wyjaśniał w liście z 25 czerwca 1941 r. do przyjaciela, adwokata i literata Alfreda Lutwaka (1912–1942):
[…] pamięć jest względna i zawodzi. Notatki zaś są niewątpliwie wierniejsze i pewniejsze. Dlatego też zdecydowałem się na pisanie niniejszych wrażeń. Muszę jeszcze wspomnieć i o drugim motorze tej decyzji. Motorem tym jest Irenka. Tak jak z Tobą – z nią straciłem teraz ostatni wątły kontakt. A i jej chciałbym kiedyś z całą dokładnością i szczerością opowiedzieć o tym, co w ciągu wieloletniej (już!) rozłąki przeżyłem. Piszę więc o tym, co się ze mną i wokół mnie dzieje. Trudno to jednak ująć terminem pamiętnika czy kroniki. Będą to – o ile możności – stanowiące pewien jednolity obraz tutejszego życia – szkice. Szkice, które pragnąłbym Wam jak najrychlej czytać. Czytać w ciepłe letnie popołudnie gdzieś na Plantach między Szewską a uniwersytetem. Będzie ciepło, spokojnie, ludzie będą spacerowali w letnich białych ubraniach, a my będziemy opowiadali o smutnych i koszmarnych snach.
Z. Blumenfeld, Dzienniki zesłańca…, s. 69–70.
Berger natomiast świadomie nie zapisywał wszystkiego, gdyż obawiał się, że władze mogły posądzić go o szpiegostwo.
Wielu żydowskich deportowanych postanowiło opisać swoje wojenne przeżycia dopiero po latach. Np. Lustgarten opublikował je tylko w jidysz, w 1968 r. w Izraelu. O motywach, które nim kierowały napisał w Posłowiu: Chciałem to zostawić zawodowym pisarzom. Tylko ile czytałem i szukałem w powojennej literaturze, nie znajdowałem tam poruszonych przeze mnie problemów. I dlatego podjąłem się nielekkiej dla mnie pracy.
Markiewicz o wojennych przeżyciach opowiadał w wywiadach. Nigdy nie zdecydował się na napisanie autobiografii, gdyż jak sam mówił: Autobiografię zaś wtedy tylko warto pisać, jeżeli można być szczerym aż do końca – na to zaś z różnych powodów mnie nie stać. Postanowiłem więc ograniczyć się do życiorysu naukowego.
Sybir w oczach Żydów
Deportowani nie wiedzieli dokąd ich wywożono. Berger pisał: Mijaliśmy Europę, przejeżdżaliśmy tunele w górach Uralu. W innych warunkach bylibyśmy podziwiali piękno natury, ale pociąg gnał na Sybir i na samą myśl o tym robiło się smutno i zimno. Blumenfeld notował: Mija dzień za dniem. Jedziemy przez Białoruś, Homel (I. Erenburga), a następnie […] na północny wschód i północ. Różne domysły: Sybir, Ural, Taszkient. Konwój absolutnie nie informuje.
Dla deportowanych Sybir był synonimem niepewności, marazmu i głodu, a także plag insektów, chorób i śmierci. Rozległą krainą geograficzną, różnorodną pod względem zamieszkujących ją nacji, jednolitą pod względem przyrody – dziewiczej. Przejechaliśmy całą Rosję od zachodniej do wschodniej granicy. Tereny, które teraz przechodzimy, są bardzo mało zaludnione. Przez całą drogę widzimy tylko lasy, góry i zamarznięte rzeki. Kilka zabudowań przy schronach i to wszystko – pisał Lustgarten. Po dwóch miesiącach pobytu na zesłaniu został aresztowany, więc Sybir stał się dla niego przede wszystkim siecią więzień i obozów pracy. Nie opisywał przyrody, a wymieniał odległości pomiędzy miejscowościami, do których był zsyłany. Kiedy pracował na statku pływającym z Nachodki aż pod biegun północny, wymieniał porty do których zawijali. Podkreślał różnorodność etniczną skazanych i to, że deportowani należący do jednej grupy narodowej lub etnicznej starali się wzajemnie podtrzymywać na duchu. Również Żydzi wierzyli, że przetrwają trzymając się razem. Berger pisał: Wszystko nas łączy. Język, kultura, troski, marzenia i nadzieja. Dla Markiewicza przez cały okres deportacji najważniejsze były książki. Czytał wszystko, co było dostępne w języku polskim, niemieckim i rosyjskim:
Wśród książek, zabranych ze sobą przez innych zesłańców, znalazł się między innymi tom Słowackiego z Królem Duchem. Powziąłem zamiar, by napisać rozprawę o metaforyce tego poematu, ale doszedłem do wniosku, że za mało umiem, że to temat dla mnie zbyt trudny, a poza tym – okazało się, że byłem nazbyt wymęczony pracą (ładowaniem drwa), by wieczorem podejmować jakieś wysiłki intelektualne.
H. Markiewicz, Mój alternatywny życiorys polonistyczny…, s. 130.
Markiewicz uważał, że przeżyli tylko dlatego, że nie trafili do łagru lecz do posiołka, gdzie pracował przy wyrębie lasu. Po latach podkreślał: Na posiołku warunki życia były prymitywne, trudne zwłaszcza dla takiego fajtłapy jak ja; nie wiem, jak sobie poradziłbym, gdyby nie Zygmunt. Jako jeden z niewielu oceniał też motywy deportacji:
[…] w czasie pobytu na posiołku moje nastawienie antyradzieckie trwało nadal, ale w porównaniu z czasem lwowskim chyba się nie wzmogło. Na naszą deportację nie oburzałem się. Rozumowałem mniej więcej tak: z punktu widzenia ZSRR byliśmy elementem niepewnym i nielojalnym, wiec nas wysiedlono ze strefy nadgranicznej. Polubiłem nawet swą pracę – ładowałem te wagoniki z pewną przyjemnością.
H. Markiewicz, Mój alternatywny życiorys polonistyczny…, s. 57.
W posiołkach, w których przyszło im egzystować, warunki życia były prymitywne i trudne dla osób do tego nieprzywykłych: Zamieszkaliśmy w takim domu, który składał się tylko z jednej izby. W środku domu postawiono piec zrobiony z żelaznej beczki. Worki z mchem służyły jako materace i poduszki. A z braku worków kładziono tylko mech. W naszym domu mieszkało dwadzieścia osób. Przeważnie młodzi. Ja z siostrą dostaliśmy miejsce w środku. Mieliśmy więc miejsce blisko pieca i dalej od drzwi, skąd wchodził mróz. Dzień się skracał. Wieczory stały się dłuższe. Jedynym światłem były cienko krojone łuczynki ze smolnego drzewa. Piec zapaliliśmy tylko jeden raz i od tego czasu ustanowiliśmy przy nim dyżur, aby ogień nie zgasł. Piec służył do ogrzewania i gotowania. Zaopatrzenie żywności było mniej niż skromne, więc nie było kolejek przy piecu. (M. Berger, W tajgach Sybiru…, s. 78–79).
Nawet na zesłaniu Berger potrafił docenić piękno otaczającej go przyrody. Kiedy jako kociegar (palacz) pracował na statku pływającym po rzece Lenie, podziwiał mijane krajobrazy, a dzięki bliskości koła polarnego mógł obserwować zorzę. Pisał z zachwytem: Lubiłem spoglądać na piękny i dziki krajobraz, na wysokie, pokryte wiecznym śniegiem łańcuchy gór Dżugdżur. Tak miałbym ochotę wspiąć się na jeden z jego wierzchołków […]. Dzika, niezaludniona, ale piękna jest Jakucja w lecie. Surowa i groźna w zimie. Niekiedy można przepłynąć 100 kilometrów i nie zobaczyć na brzegu ani jednego domku. (M. Berger, W tajgach Sybiru…, s. 112, 170.]
Po latach przyznał: Nauczyłem się kochać Jakucję. Jej grozę, mrozy i piękno przyrody. Zapoznałem się z serdecznymi Rosjanami, którzy mogą być przyjaciółmi nawet w tak okrutnych warunkach klimatycznych. Inaczej odbierał przyrodę Markiewicz: Lubię ładne widoki, szczególnie te, które podziwiałem na wycieczkach i spacerach w Tatrach. Ale w tajdze żadnych uroków nie widziałem. Pamiętam mokradła, muszki i komary. Podobne odczucia miał Blumenfeld.
Na wolność!
Zarówno Berger, jak też Blumenfeld i Markiewicz błyskawicznie dowiedzieli się o wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej i o „amnestii”. 3 sierpnia 1941 r. Zygmunt zapisał:
Moje dokumenty osobiste, które miałem w portfelu, znów odzyskały walor, a powiedzenie »obywatel polski« wagę! Ktoś, kto tego przełomu nie przeżywa, nie rozumie jego znaczenia. Co za radość! Co za długo oczekiwane poczucie honoru i wyższości opanowuje nas – dziś obcokrajowców – wobec zgrai małych i ciemnych tutejszych ludzi. Warto czasem przejść korowód długich, ciężkich, burzliwych i dżdżystych dni, by dojść do tego dnia, kiedy słońce przedziera chmury i rozjaśnia ziemię bajkowym, nieoczekiwanym promieniem.
Z. Blumenfeld, Dzienniki zesłańca…, s. 80.
Jednak zarówno Berger, jak i Lustgarten podkreślali we wspomnieniach, że atak Niemiec na ZSRS pogorszył ich sytuację: Zmienił się stosunek NKWD do nas. Przestali spotykać się z nami. Zabronili nam zbierać się razem po pracy. Kazali nam po pracy siedzieć każdy u siebie w domu. Coś wisiało w powietrzu. […] Skończyły się dobre czasy. Dotąd uważali nas za dobrych i zdolnych pracowników, a nagle staliśmy się niepotrzebni. Stracili do nas zaufanie. Uważali nas za wrogów. (M. Berger, W tajgach Sybiru…, s. 115.)
Blumenfeld również opisał pogorszenie się sytuacji, brak pieniędzy i życie w nędzy. Natomiast Lustgarten wspominał, że chociaż od października 1941 r. wiedzieli o „amnestii” i powstającej polskiej armii, stali się uwolnionymi aresztantami, którym zmniejszono dzienne racje chleba z 700 do 400 gramów.
Pożegnanie z Syberią
Berger opuścił Jakucję latem 1944 r. Żegnał ją z sentymentem, ale i poczuciem szczęścia: Opuszczamy Syberię. Nie będę więcej błądzić w mroźną, zamgloną noc w tajdze. Nie narazimy więcej swojego życia, przejeżdżając przez Ciortową Ułowę. Nie będę więcej narażony, że lody zgniotą nasz okręt. Żegnaj Syberio, byłaś dla nas bardzo surowa i bezlitosna, ale polubiłem twoje dzikie i piękne krajobrazy, piękno zorzy polarnej, lodowce na morzu, bezkresną, ośnieżoną tajgę, a najważniejsze: dobrych, serdecznych ludzi rosyjskich, którzy pomogli nam przetrwać ten ciężki okres. Żegnaj, Jakucjo, więcej cię nie zobaczę, ale nigdy cię nie zapomnę. (M. Berger, W tajgach Sybiru…, s. 246.) Uwolnienie sprawiło, że znów poczuł się wyznawcą judaizmu: Pierwsza sobota na okręcie. Ktoś odwrócił skrzynię – rozłożył biały obrus. Żona zaświeciła świeczki. Zmówiłem z innymi sobotnią modlitwę. Poczułem się znów Żydem. Przypomniałem sobie dom rodzinny. Sobotnią kolację.
Blumenfeld 19 września 1941 r. ostatni raz szedł do pracy:
[…] Dziś jeszcze podpisze mi Esaulenko […] – gruby i zazdrosny o moją wolność – świstek papieru zwany „otchodnym listem”, którym żegnam się z tą straszną pracą. Pracą katorżniczą, która przez 14 miesięcy (od 13 lipca 1940) wysysała mi mięśnie i paraliżowała mózg. Pracę, która niszczyła i deprawowała (pracowałem od 13 VII 40–19 IX 41. Opuściłem zaledwie [—] sześć dni. – Zwaliłem około 10 000 drzew w czasie tego okresu). Żegnam cię, lesie, bez żalu. Czasem wydaje mi się to po prostu nieprawdopodobnym, iż już jutro nie będę musiał tu przyjść i zmagać się z twardym ciałem sosny czy brzozy. Czasem wydaje mi się wszystko jakimś snem. Jutro już nie! Już nie! Wszystko we mnie się cieszy. […] Żegnaj lesie! Żegnaj! Do niezobaczenia! Tylko uciec. Jak najdalej! Jak najdalej!
Z. Blumenfeld, Dzienniki zesłańca…, s. 96–97.
Wymarzona wolność!
Zmierzając do armii polskiej, Blumenfeld i Markiewicz czasowo zamieszkali i pracowali w Naumańskim Sielsowiecie, kołchozie im. Karola Marksa (obwód andiżański, rejon chodżi-abadski) w Uzbeckiej SRS. Żyli w skrajnej nędzy i głodzie. Tam w 1942 r. zmarli z chorób i głodu Adolf – ojciec Henryka i ojciec Zygmunta – Juliusz.
Wówczas też drogi życiowe Zygmunta i Henryka rozeszły się na lata. Henryk zaczął pracować jako stróż nocny w Andiżanie, a potem w pobliskiej ochronce. Tam poznał swą przyszłą żonę – pochodzącą z Warszawy Marię (Malę) Milberger, nazywaną przez bliskich Milą***, która pracowała jako wychowawczyni. Następnie rozpoczął pracę w Zarządzie Obwodowym Związku Patriotów Polskich i zapisał się do Polskiej Partii Robotniczej:
[…] ten lepszy »byt« określał moją polityczną świadomość – wzmacniał moją identyfikację ideową z ZPP. […] Zmieniał się w tym czasie po części mój stosunek do Związku Radzieckiego. Decydująco wpłynęła na to jego rola w wojnie z Niemcami. To przecież Armia Czerwona – mówiłem sobie – ratuje świat przed hitlerowskim barbarzyństwem, a mnie osobiście – przed nieuchronną zagładą. […] Uwierzyłem w zasługi Stalina jako organizatora potęgi przemysłowej i militarnej ZSRR i głównodowodzącego w wojnie. Śmieszył mnie i irytował na przemian bałwochwalczy jego kult, lecz tłumaczyłem go sobie potrzebą dostosowania propagandy do mentalności społeczeństwa.
H. Markiewicz, Mój alternatywny życiorys…, s. 71.
Zygmunt trafił do kolumny transportowej, a następnie do kancelarii 4. Batalionu 3. Dywizji Strzelców Karpackich. 3 maja 1943 r. awansował na starszego strzelca. Przeszedł cały szlak bojowy, brał udział w bitwie o Monte Cassino. Po wojnie znalazł się w Polskim Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia w Wielkiej Brytanii. W północnych Włoszech spotkał przyszłą żonę – Annę (Lisę) Luizę Ratkę (zwaną Lilką) pochodzącą z polsko-niemieckiej rodziny. Jego ukochana Irena przeżyła wojnę, ale związała się z kimś innym i nie chciała wrócić do Zygmunta.
Lustgarten został zwolniony z Nachodki na podstawie dekretu o „amnestii” dopiero 19 stycznia 1942 r. W lutym dostał bilet do Buzułuku, jednak tam nie dotarł. Przez Władywostok, Birobidżan, Irkuck dostał się do Nowosybirska, a stamtąd udał się do Kazachskiej SRS. Od lipca 1943 r. przebywał 7 km od Aktiubińska (obecnie Aktobe) – w Żil Gorodok. Dopiero tam zaczął opisywać otaczającą go naturę i miejscowości, w których przebywał. W 1945 r., dzięki znajomym, odnalazł młodszego brata Srula i wyjechał do niego do oddalonej o około 3 tys. km Buchary (Uzbekistan). Tam spotkał Magdę (z zawodu laborantkę), z którą w 1945 r. wzięli ślub****.
Berger wyjechał z Jakucji latem 1944 r. i dojechał do Saratowa, gdzie przydzielono go do Prywołżskiego Sowchozu. Dzień wyjazdu określił w swoich wspomnieniach jako „wymarzony”.
Po wojnie
Mosze Berger i jego siostra Fela wrócili w 1945 r. do Polski, gdzie dowiedzieli się o wymordowaniu rodziców i sióstr w obozach zagłady. Początkowo Mosze próbował ułożyć sobie życie we Wrocławiu, gdzie ukończył szkołę malarstwa artystycznego. W 1948 r. zamieszkał w Warszawie, pracował w Centralnym Zarządzie Przemysłu Mleczarskiego. Gecel Lustgarten powrócił do Polski razem z żoną i bratem w 1946 r. Srul zamieszkał w Warszawie, a Gecel z żoną w Kłodzku, gdzie rozpoczęli działalność w miejscowym komitecie Bundu. Gecel pracował jako kamasznik. Henryk i Maria Markiewiczowie z końcem maja 1946 r., już jako małżeństwo, wrócili do Polski – początkowo do Gostynina, a potem do Krakowa.
Berger i Lustgarten nie odnaleźli się w powojennej Polsce. Lustgartenowie w kwietniu 1948 r., nie widząc możliwości dalszego życia w kraju, wyemigrowali do Szwecji, a stamtąd 26 czerwca 1949 r. dotarli do Izraela. Gecel zmarł w 1969, a Magda w 1973 r. Berger w 1957 r. wyemigrował z rodziną siostry do Izraela po tym, jak jego siostrzenica Bronia stała się obiektem ataków antysemickich. Tam do 72. roku życia pracował w szpitalu w Holonie jako magazynier sprzętu medycznego. Jego drugą żoną została Ania. W wolnych chwilach oddawał się swojej pasji – malarstwu. Nigdy nie zapomniał o rodzinnym mieście. 17 maja 2011 r., na mocy postanowienia Rady Miejskiej w Olkuszu, został Honorowym Obywatelem Miasta Olkusza. Zmarł 21 marca 2017 r. w Holonie.
Markiewicz początkowo pracował w Wydziale Propagandy PPR. Równolegle od jesieni 1946 r. studiował Polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim i pracował w „Przekroju” oraz „Życiu Literackim”. Od 1948 r. związany był z Instytutem Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, od 1950 r. z Uniwersytetem Jagiellońskim. W 1956 r. otrzymał tytuł profesora, a w 1964 r. – profesora zwyczajnego. Zmarł 31 października 2013 r. „Henryk Markiewicz należy do grona najwybitniejszych autorytetów polskiej nauki o literaturze” – pisała Anna Łebkowska, dodając: „Z chwilą śmierci Henryka Markiewicza tracimy jednego z najwybitniejszych przedstawicieli kultury polskiej, wielkiego uczonego, wzbudzającego nieustanny podziw wspaniałego mistrza i dobrego człowieka”.
Zygmunt Blumenfeld pozostał w Wielkiej Brytanii, w Liverpoolu. Z powodów finansowych nie nostryfikował swojego dyplomu prawnika. Ożenił się z Lilką w czerwcu 1949 r. Założył rodzinną firmę „Simpsons Photographic Service”, zajmował się też działalnością charytatywną. Zmarł 25 stycznia 1975 r. Cioteczni bracia po raz pierwszy od 1942 r., spotkali się w 1955 r. w Wiedniu. Zygmunt nigdy nie mógł zrozumieć, dlaczego Henryk chciał pozostać w Polsce.
Zakończenie
Prezentowane tu wspomnienia pokazują subiektywny obraz przeżyć i miejsc zesłania, a także to, co widoczne jest szczególnie u Blumenfelda – emocje wyrażające stosunek do miejsca zesłania. Berger – artysta – malowniczo opisał otaczającą go przyrodę. Dzięki swojej wrażliwości zapisał to, co jest niewidoczne i niedostrzegalne dla wielu innych. Blumenfeld spisywał na bieżąco przeżycia, które miały być czytane po wojnie. Dla Markiewicza wydarzenia i doświadczenia tego czasu były tylko tłem jego naukowego życiorysu, fragmentem z życia hamującym jego rozwój naukowy, ale nie na tyle istotnym, żeby poświęcać mu dużo miejsca na kartach życiorysu. Z kolei Lustgarten pisał po to, aby inni na przykładzie jego przeżyć poznali fakty o życiu na zesłaniu. Każde z tych wspomnień stanowi świadomą lub podświadomą, indywidualną ocenę własnych przeżyć, a przez to pokazuje inne skrawki tak rozległej krainy geograficznej, jaką jest Syberia.
Przypisy
* Według ustaleń Aleksandra Gurjanowa w trzeciej deportacji zostało wywiezionych od 75 267 do 78 339 osób. Zostali rozlokowani w autonomicznych republikach sowieckich: Jakuckiej, Komi i Marijskiej, w krajach: Ałtajskim i Krasnojarskim oraz w obwodach: archangielskim, czelabińskim, gorkowskim, irkuckim, mołotowskim, nowosybirskim, omskim, swierdłowskim i wołogodzkim.
** W artykule podaję datę zgodną z jego aktem urodzenia znajdującym się w Archiwum Państwowym w Siedlcach.
*** Mala Milberger (20 II 1920–21 X 2009) została wywieziona w ramach trzeciej deportacji z Białegostoku 29 czerwca 1940 r. 12 lipca 1940 r. znalazła się w miejscowości Miegorskij w rejonie osztińskim, obwodzie wołogodzkim, skąd została zwolniona 2 września 1941 r.; następnie przebywała w Mirzaczul w Uzbeckiej SRS. Wyjechała do Polski z Pachta-Abad 24 maja 1946 r.
**** Według córek, Magda Lustgarten urodziła się w 1917 r. w Târgu Mureş w Transylwanii w Rumunii. Natomiast w aktach paszportowych ona sama wpisała jako datę i miejsce urodzenia 8 listopada 1917 r. i Budapeszt.
Martyna Rusiniak-Karwat – dr nauk o polityce i administracji, mgr historii. Pracuje w Instytucie Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, Zakład Badań nad Historią i Pamięcią Europy Wschodniej. Stypendystka Ministra Edukacji i Nauki dla wybitnych młodych naukowców (2022–2024).
Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.
Niniejszy tekst jest skróconą wersją artykułu Autorki pt. Sybir oczami Żydów polskich – spiecpieriesieleńców-bieżeńców, w: Syberia i Polska – miejsca wspólne w literaturze i historii, red. M. Dąbrowska, P. Głuszkowski, M. Wyrwa i inn., Białystok 2024, s. 376–396.
Bibliografia:
Archiwum Państwowe w Siedlcach, Akta stanu cywilnego gminy wyznania mojżeszowego w Siedlcach, sygn. 67, k. 39 – akt nr 117;
Archiwum Państwowe w Warszawie, Sąd Grodzki w Warszawie, sygn. 2/2667, k. 13;
Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego, Centralny Komitet Żydów w Polsce. Wydział Ewidencji i Statystyki 1945–1950, sygn. 303/V/425L – karty rejestracyjne Gecla Lustgartena;
Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, sygn. BU 1540/862 – akta paszportowe Gecla Lustgartena jego żony Magdy i brata Izraela (Srula-Lejba); kwestionariusz paszportowy Gecla Lustgartena;
Bajer M., Markiewicze, cz. 1: Wielki start; cz. 2: Podjęty trop, „Forum Akademickie” 2008, nr 11 (wydanie online);
Berger M., W tajgach Sybiru, Kraków 2017;
Boćkowski D., Losy żydowskich uchodźców z centralnej i Zachodniej Polski (bieżeńców) przebywających na terenie Obwodu Białostockiego w latach 1939–1941, „Studia Podlaskie” 2006, t. XVI, s. 121–123;
Boćkowski D., Żydzi polscy w ZSRR w czasie II wojny światowej, „Jidełe. Żydowskie pismo otwarte. Wydanie specjalne” 2000, s. 114–120;
Ciesielski S., Hryciuk G., Srebrakowski A., Masowe deportacje ludności w Związku Radzieckim, Toruń 2003, s. 228–238;
Deportacje obywateli polskich z Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi w 1940 roku / Депортации польских граждан из Западной Украины и Западной Белоруссии в 1940 году, (praca zbiorowa), Warszawa–Moskwa 2003, s. 566–637 (dokumenty nr: 131–156));
Dziechciarz O., Zmarł Mosze Berger – Honorowy Obywatel Olkusza, „Przegląd Olkuski”, www.przeglad.olkuski.pl (dostęp: 3 VIII 2023);
Dziwisz E., Wczesną wiosną w Andiżanie, w: Uczeni przed lustrem, red. T. Bętkowska, E. Dziwisz, Kraków 2006, s. 213–215;
Friedla K., „Kiedy szabat stał się niedzielą…” Życie religijne i społeczne polskich Żydów w ZSRR podczas II wojny światowej, w: Syberiada Żydów polskich. Losy uchodźców z Zagłady, red. L. Zessin-Jurek, K. Friedla, Warszawa 2020, s. 437–472;
Gurjanow A., Cztery deportacje 1940–1941, „Karta” 1994, nr 12, s. 119, 124–125;
Gurjanow A., Żydzi jako „specpieriesieleńcy-bieżeńcy” w Obwodzie Archangielskim (1940–1941), w: Świat NIEpożegnany / A world we bade no farewell. Żydzi na dawnych ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej w XVIII–XX wieku / Jews in the eastern territories of the Polish Republic from 18th to 20th century, red. K. Jasiewicz, Warszawa–Londyn 2004, s. 109–110;
Indeks represjonowanych, tom XVII: Deportowani w obwodzie wołogodzkim. Alfabetyczne wykazy 14 226 obywateli polskich wywiezionych w 1940 roku z zachodnich obwodów Białoruskiej SRR i Ukraińskiej SRR, oprac. danych, red. i koordynacja A. Dzienkiewicz, E. Rybarska, A. Gurjanow, A. Raczynskij, S. Starostin, Warszawa 2005, s. 270;
Кузьминых А., Старостин С., Поляки в вологодской области. Репрессии, плен, спецпоселение (1937–1953 гг.), Вологда 2014;
Lustgartn G., In wander un gerangl 1939–1968, Tel Awiw 1968 [ג. לוסטגארטן, אין וואנדער און געראנגל 1939–1968, תל-אביב 1968];
Łebkowska A., Henryk Markiewicz. 16 XI 1922 – 31 X 2013, „Ruch Literacki” 2013, z. 6(321), s. 717;
Markiewicz H., Mój alternatywny życiorys polonistyczny. Przemówienie na jubileuszu dziewięćdziesięciolecia, „Nowa Dekada Krakowska. Dwumiesięcznik kulturalny” 2012, nr 3/4
Idem, Mój życiorys polonistyczny z historią w tle, rozmową z autorem uzupełniła B.N. Łopieńska, Kraków 2003;
Markiewicz H., Przedmowa, w: Z. Blumenfeld, Dzienniki zesłańca i żołnierza, oprac. H. Markiewicz, posłowie A. Romanowski, Kraków 2013;
Ostrowski M., Aby nie okazało się, że pozostała tylko pustka, w: M. Berger, W tajgach Sybiru, Kraków 2017, s. 5–9;
Pamięć Uniwersytetu: Wspomnienia profesora Henryka Markiewicza (część 1 i 2), www.archiwum.uj.edu.pl (dostęp: 8 VIII 2023);
Polish Roots in Israel: Shoshana (Lustgarten) Rubinshtein and Malkah (Lustgarten) Solomon about their father Gecel Lustgarten in Siedlce, www.sztetl.org.pl (dostęp: 4 VIII 2023);
rekordy: Markiewicz Henryk, Markiewicz Adolf, www.indeksrepresjonowanych.pl (dostęp: 8 VIII 2023);
Romanowski A., Łącznik, „Wielogłos” 2014, nr 1(19), s. 67–68;
Rusiniak-Karwat M., Nowe życie na zgliszczach. Bund w Polsce w latach 1944–1949, Warszawa 2016;
Siuda K., Życiorysy jako egodokumenty, w: Egodokumenty. Tradycje historiograficzne i perspektywy badawcze, red. W. Chorążyczewski, A. Pacevičius, S. Roszak, Toruń 2015, s. 131–165;
Witorz B., Mój wujek Mosze, w: M. Berger, W tajgach Sybiru, Kraków 2017, s. 11–17;
Wrona P., Interdyscyplinarna refleksja nad źródłami wspomnieniowymi. Przegląd metod, w: Zimowa Szkoła Historii Najnowszej 2015, red. M. Przeperski, Ł. Kamiński, Warszawa 2016, s. 145–156;
Zapalec A., Emocje ukryte w źródłach: wybrane aspekty badania przeżyć związanych z doświadczeniami represji sowieckich wyrażane w tekstach wspomnieniowych, w: Skrwawione dusze: prawda, sprawiedliwość, przebaczenie, pojednanie, red. A. Bartuś, Oświęcim 2015, s. 129–139;
Zapalec A., Obywatele polscy deportowani na teren Syberii Zachodniej i Wschodniej w latach 1940–1941: główne skupiska i charakterystyczne problemy życia codziennego, „Dzieje Najnowsze” 2013, nr 2, s. 72–73.