Flat Preloader Icon

Fotoreportaż: Wędrówka śladami Ferdynanda Ossendowskiego po pograniczu rosyjsko-mongolskim i Republice Tuwa

28/11/2022

Piotr Malczewski

Wraz z Witoldem Michałowskim, biografem Ferdynanda Ossendowskiego, podróżowaliśmy w 2000 r. przez Kraj Urianchajski, czyli dzisiejszą Republikę Tuwa, za „przewodnika” mając oryginalny dziennik wielkiego podróżnika.

Poznaliśmy się z Witoldem Michałowskim przez Andrzeja Strumiłłę w 2000 r. Michałowski zaproponował mi wówczas wspólną wyprawę śladami pisarza, podróżnika Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego do Tuwy na pograniczu rosyjsko-mongolskim. Wtedy o Tuwie wiedziałem tyle, co przeczytałem w książce Ossendowskiego Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów wydanej prawie 100 lat temu (przetłumaczonej do dziś na prawie 30 języków). No, i że Republika Tuwa, wchodząca wówczas w skład ZSRR, do lat 90. XX w. była zamknięta dla obcokrajowców.

Była to niesamowita, awanturnicza (dzięki Michałowskiemu), ciągle zaskakująca i czasem niebezpieczna podróż, która – wraz z wcześniejszą podróżą nad Bajkał – wciągnęła mnie „w Syberię” i pozostawiła we mnie głęboki ślad. Wiele dowiedziałem się od Michałowskiego o baronie Romanie von Ungernie, o którym napisał bardzo ciekawą książkę i o Ossendowskim, którego biografia wyszła również spod jego pióra. Spotkaliśmy się w Moskwie. Ja dotarłem pociągiem, Witold samolotem z Finlandii, gdzie miał spotkanie z potomkiem Ungerna. Na dzień dobry dostałem karteczkę z numerem telefonu do przyjaciela Czeczena, na wypadek gdyby nam się coś w Rosji stało. Podróżowaliśmy różnymi środkami lokomocji, najpierw pociągiem do Krasnojarska i dalej do Abakanu, gdzie czekała na nas milicja przy drzwiach wagonu, potem samochodem do Kyzyłu, ok. 110–tysięcznej stolicy Tuwy. Samochodem, bo w Tuwie kolei nie ma. Potem przez tajgę helikopterem, na piechotę, łódką, statkiem, ciężarówką Gaz 66, motorówką, na reniferach, jedenastotonowymi, sześciokołowymi ciężarówkami Urał, które woziły paliwo do kopalni złota, a jechaliśmy korytami rzek i „samolotostopem”. Wędrowaliśmy śladami Ossendowskiego, mając kopię jego oryginalnego dziennika podróży. Byliśmy w kilku kopalniach złota, zgubiliśmy się w tajdze, nocując pod wykrotem przy akompaniamencie wycia wilków, dotarliśmy do Kungurtuka i gorących źródeł – Arszanów Tarys, które opisywał Ossendowski w swym dzienniku. Znaleźliśmy tam ślady innego Polaka, Feliksa Kona, zesłańca, rewolucjonisty. Feliks Kon podczas zsyłki (przed rewolucją) w Minusińsku współpracował z lokalnym muzeum, opiekował się biblioteką. Kontynuował badania w dziedzinie etnografii i antropologii. Na zaproszenie Wydziału Antropologicznego Towarzystwa Przyrodniczego w Moskwie brał udział w ekspedycji naukowej do Kraju Urianchajskiego (Tuwy zwanej też Sojotią). Po wyprawie otrzymał od Wydziału Antropologicznego złoty medal oraz nagrodę im. Rascvetova. W 1920 r., podczas wojny polsko-bolszewickiej, Feliks Kon, wraz z bolszewikami, miał stworzyć w Białymstoku nowy, bolszewicki rząd. Jak wiemy, nie udało się to i powrócił do sowieckiej Rosji. U nas uznany jest za zdrajcę, natomiast w Tuwie, dzięki niewielkiej, ale bardzo istotnej książeczce pt. „Za 50 lat. Tom III (Ekspedycja w Sojotiu)”, jest bardzo szanowany. Książka ta jest opisaniem dawnej Tuwy, a wraz z rysunkami i fotografiami stanowi cenny zbiór informacji z tego okresu. Tak więc u nas Feliks Kon został zdrajcą, w Tuwie prawie bohaterem. Tuwińczycy dobrze wiedzą, że Kon był Polakiem i „otwierało” nam to niejednokrotnie serca tego gościnnego ludu. Pośrednio dzięki niemu mogłem fotografować szamanów podczas różnych obrzędów. Wędrowaliśmy po górach, dolinach, przyjmowani przez serdecznych Tuwińczyków. Michałowski zbierał materiały do książki, ja fotografowałem – pejzaż, przyrodę, ludzi. Z materiałów zebranych w tej podróży Michałowski wydał m. in. książki: Wysłańcy innego nieba, Wielkie safari Antoniego O., Szamańskie safari. Przez Wielki Step, Kaukaz i Bieszczady, Ałtajskie tropy. Przywieźliśmy z tej wyprawy sporo eksponatów, część z nich prezentowana była na moich wystawach o Tuwie (m.in. broń skałkowa, monety, miska do płukania złota, samorodek złota). Niektóre eksponaty oraz fotografie można obejrzeć w Muzeum Mongolii (od 2017 r.) w Budzie Ruskiej nad Czarną Hańczą.

W 2001 r. wyprawa w postaci pokazu fotografii z opowieścią pt. „Przez Kraj Urianchajski” była prezentowana przez Piotra Malczewskiego i Witolda Michałowskiego na konkursie „Kolosy” i otrzymała wyróżnienie w kategorii „Podróże”. Fotografie z tej wyprawy zostały opublikowane także w kolejnym wydaniu książki Ossendowskiego Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów. Konno przez Azję Centralną (2009).

Piotr Malczewski – podróżnik, fotografik, autor książek o Syberii i Dalekim Wschodzie.

Fotoreportaż Piotra Malczewskiego z podróży śladami Ferdynanda Ossendowskiego

Skip to content