Józef Jąkała pochodził z Bełza. Skrzypce zabrał ze sobą w momencie deportacji rodziny. Wszyscy trafili na Syberię. Dzięki temu instrumentowi rodzina Jąkałów mogła opuścić syberyjską tajgę wraz z pierwszym transportem, gdyż córka Józefa, Marysia uprosiła ojca, by oddał Sowietom to, co miał najcenniejsze, byle tylko móc stamtąd wyjechać jak najszybciej. Naczelnik posiołka, w którym mieszkali, wzruszony odwagą proszącej dziewczynki, nie tylko zgodził się na ich wyjazd, ale też zwrócił instrument właścicielowi.